sobota, 12 maja 2012

"Upiorna szkoła. Monster High" Lisi Harrison


Autor: Lisi Harrison
Tytuł: Upiorna szkoła. Monster High
Tytuł oryginału: Monster High
Wydawnictwo: Bukowy Las
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 276
Cena: 29,90
 
Nie bądź jak inni – wyróżnij się z tłumu!
Witajcie w szkole
MONSTER HIGH,
Tu potwory stają się…
Upiornie fajne!
 
Fragment:
„Co to ma być…?
Przerażona blondynka w zielono-białym stroju czirliderki zrobiła krok do tyłu.
- Albo cierpisz na ciężki przypadek choroby lokomocyjnej, albo po prostu jesteś… zielona – stwierdziła inna jasnowłosa dziewczyna.
- Czy to jakiś żart? – spytała kolejna, odsuwając się na wszelki wypadek.
- Nie, po prostu mam miętową skórę – odparła Frankie, uśmiechając się ostrożnie i wyciągając dłoń na przywitanie. Jedna z bransoletek odsunęła się nieco, odsłaniając szwy, ale dziewczyna zupełnie się tym nie przejęła. W końcu taka właśnie była: pozszywana i ośrubowana.
- Jestem tu nowa. Nazywam się Frankie i przyjechałam z…
- Fabryki zabawek? – dokończyła za nią jedna z czirliderek, zerkając na jej nadgarstek.
- To potwór! – zawołała jedyna w stadku brunetka, po czym wyszarpnęła telefon z kieszeni, wybrała numer alarmowy i w panice uciekła do szkoły.
- Aaaaaaa! – zapiszczały pozostałe, otrzepując się z obrzydzenia, jak gdyby po nogach pełzały im robaki.”
Co Ci przychodzi na myśl, gdy słyszysz słowo „potwory”? W Twojej głowie powstaje na pewno obraz zniekształconego człowieka, zwierzęcia lub czegoś tam innego, co próbuje Cię zabić. Albo potwór chowający się w szafie lub pod łóżkiem, którego bałeś się w dzieciństwie. Jak zareagowałbyś na to, gdyby wszyscy nagle zaczęli uważać, że w Twoim mieście mieszkają potwory i możliwe, że chodzą z Tobą do szkoły? Zacząłbyś się bać, czy próbowałbyś złapać owe strachy? Może jednak się okazać, że one nie są takie złe i chcą być akceptowane przez ludzi, chcą utrzymywać z nimi przyjazne kontakty. Tak jak w powieści „Monster High”…
W książce występują dwie główne bohaterki. Jedna z nich, Melody to zwykła dziewczyna, która niedawno przeprowadziła się do Salem. Podpada ona od razu  „królowej” szkoły, Cleo. Rozpoczyna z nią wojnę, dzięki czemu zdobywa dwie przyjaciółki – Bekkę oraz Haylee. Poznaje także intrygującego chłopaka z naprzeciwka o imieniu Jackson. Zaś drugą bohaterką jest Frankie Stein. Żyje dopiero od piętnastu dni i ma nietypowy, zielony kolor skóry, pozszywane części ciała i śruby. Bardzo chce, aby wszyscy zaakceptowali ją taką, jaka jest. Na początku obie okropnie mnie irytowały, każda miała w sobie coś, co mi się nie podobało. Później trochę przekonałam się do Melody, ale wciąż była tą głupiutką, naiwną nastolatką. Natomiast Frankie w ogóle mi się nie spodobała, działała mi na nerwy i z ulgą kończyłam rozdziały o niej. Bohaterowie są niestety dużym minusem, mimo iż byli dobrze wykreowani.
Sama fabuła też nie powala na kolana. Niby czegoś takiego jeszcze nie było, ale nie zaciekawiła mnie, tak jak się zresztą spodziewałam. Większą część książki zajmowały kłopoty sercowe bohaterek. Nic nadzwyczajnego. Punktem kulminacyjnym był tak długo oczekiwany bal. Powinien wywołać jakieś emocje, trzymać w niepewności. Niestety, nic takiego nie odczułam. To co tam się działo było tak bezsensowne, że całkowicie straciłam ochotę na czytanie. Całe szczęście, że to było jakieś ostatnie sto stron.
Znalazłam też i plus w tej książce, który trochę poprawia moją ocenę. W „Monster High” są przedstawione trudności z zaakceptowaniem otoczenia. Obie bohaterki były początkowo niezauważalne w szkole, Melody pierwszego dnia zyskała wrogów przez to, że była nowa. Chciały zabłysnąć i być podziwiane przez innych za to, kim są. Szkoda, że świat jest taki okrutny i wszyscy są oceniani po wyglądzie. Kiedy zrobisz złe pierwsze wrażenie, ciężko później być lubianym.
Podsumowując, są gorsze książki. Nie zawiodłam się na tej tak bardzo, ale pewnie tylko z tego powodu, że nie spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego. Trochę ciężko czytało się ją, głównie dlatego, że była nudna, ale chciałam ją jak najszybciej skończyć i czytałam gdzie się tylko dało. Nie polecam tej powieści, ale jeżeli ktoś chce poznać książkę promowaną przez laleczki, to niech czyta. Ja ją oceniam jako porażkę. Można było lepiej wykorzystać ten pomysł.
Moja ocena: 2/10

7 komentarzy:

  1. Jeśli obejrzysz kiedy SS, to jestem ciekawa Twojej opinii na jego temat:)
    Pierwszy możesz olać, strata czasu;)
    A drugi nie jest nadzwyczajny, ale można się trochę pośmiać:)
    Ja od dzieciństwa wymyślam opowiada itp. ale spisywać je zaczęłam dopiero w 3 gimnazjum, kiedy miałam internet. Moje pierwsze opowiadania były masakrą. Totalną.
    Też mam taką nadzieję. Póki co jeszcze sporo pracy mnie czeka;]
    Na pytania odpowiedziałam, ale mam problem z wymyśleniem własnych pytań, haha ;)
    Co do książki byłam jej ciekawa, co to w ogóle jest (głównie przez Farnę, która reklamuje laleczki), ale widzę że jednak nie warto po nie sięgać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehhh, a ja mam tę książkę na półce... No ale cóż, dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam najmniejszego zamiaru tracić czasu na tę książkę, od zawsze czuję do niej niechęć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam plan przeczytać tą książkę, ale chyba po Twojej recenzji na razie tego nie zrobię...
    Obserwujemy?;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki nie mam w planach, nie ciągnie mnie do niej.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie ta seria jakoś szczególnie nie interesuje, wiec raczej nie przeczytam.;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie recenzji. Jeżeli zapoznałeś/aś się już z omawianą pozycją, podziel się ze mną swoim zdaniem, tylko proszę, nie spoileruj innym.