wtorek, 31 lipca 2012

"Pocałunki z piekła" Kristin Cast, Alyson Noel, Richelle Mead, Kelley Armstrong, Francesca Lia Block

8 komentarzy:

Autor: Kristin Cast, Alyson Noel, Richelle Mead, Kelley Armstrong, Francesca Lia Block
Tytuł: Pocałunki z piekła
Tytuł oryginału: Kisses from Hell
Wydawnictwo: Amber
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2010
Liczba stron: 262
Cena: 29,80 zł

Dziewczyna, której pocałunek może przywrócić życie.
Wampirzyca, która musi zaufać tajemniczemu chłopakowi.
Zakochani z dwóch różnych światów, których muszą się wyrzec dla uczucia.
Nieśmiertelni kochankowie, którzy dla miłości zaryzykują swą nieśmiertelność.
Wampir zauroczony śmiertelniczką niebezpieczną dla niego jak blask słońca…
Ten, kto zasmakował zakazanego pocałunku, zapłaci za chwilę zapamiętania własną duszą.

Zbiory opowiadań… Raczej niewiele osób za nimi przepada. Zazwyczaj autorzy nie wkładają w nie wiele wysiłku i są to marne historyjki napisane dla pieniędzy. Czasem jednak zdarzają się prawdziwe perełki. Niezbyt często, ale jednak jakieś są. Czy „Pocałunki z piekła” można do nich zaliczyć?
W tym zbiorze znajdziemy pięć opowiadań gatunku Paranormal Romance, każde napisane przez inną autorkę. Trzy z nich są autorkami bestsellerów, o których dość często się słyszy w tych czasach, opanowanych przez fantastykę. Dwie pozostałe są już mniej znane, o jednej z nich nigdy nie słyszałam, więc nie mam pojęcia, czy napisała jakąś książkę. To zacznijmy od początku…
Pierwszym opowiadaniem jest „Powyżej” Kristin Cast, autorki „Domu Nocy”. Opowiada o dziewczynie mieszkającej w podziemiach, w Poniżej. Nie jest tam zbyt dobrze traktowana, więc ojciec, chcąc się jej pozbyć, pozwolił jej wyruszyć wraz z mężczyznami do Powyżej, gdzie zamierza już zostać.
To opowiadanie było tak pogmatwane, że nie wiem, czy dobrze je zrozumiałam. Kristin Cast nie powinna w ogóle brać się za pisanie, co wyraźnie widać w tej książce, jak i w „Domu Nocy”. „Powyżej” to najgorsza opowieść ze zbioru, wzbudziła we mnie obrzydzenie. Żałuję, że to przeczytałam.
„Szept. Imię. Sfrunęło z księżyca i ucałowało jego serce.”
Jako kolejne widzimy „Przywróć mnie do życia” Alyson Noel. Poznajemy w nim Danikę Kavanaugh, która przyjeżdża do Akademii Sztuk Pięknych. Jednak, jak się okazuje, dotarła na miejsce jako jedyna z pięciu uczniów. Jest zmuszona przebywać w domu kryjącym mroczne tajemnice i nosić stare, ale przepiękne suknie.
Pierwsza połowa opowiadania była całkiem ciekawa. Historia mnie wciągnęła, nie robiłam żadnych przerw podczas czytania. Niestety, druga połowa była gorsza. Nagle to wszystko zaczęło mnie irytować, opowieść zrobiła się taka sztuczna, jakby autorka nie miała pomysłu, jak to wszystko zakończyć.
„Długo czekałem, długo cię szukałem”
Czytamy dalej i trafiamy na „Blask słońca” mojej ulubionej autorki, Richelle Mead. Przedstawia nam ona historię miłości Erica Dragomira, o którym mogliśmy trochę poczytać w „Akademii wampirów”. Eric szuka odpowiedniej dziewczyny, jego ojciec nalega, aby pospieszył się z wyborem. Jego zdaniem on i Emma już dawno powinni być małżeństwem. Jednak młody Dragomir podczas imprezy kończącej liceum poznaje intrygującą Rheę.
No, w końcu porządne opowiadanie. Może nie jest arcydziełem, ale w porównaniu do innych, można je tak nazwać. Przydałoby się trochę nad nim popracować, ale najwidoczniej opowiadania nie są mocną stroną pani Mead. Irytowało mnie tylko tłumaczenie – przywykłam do tego z „Akademii wampirów”, gdzie były strzygi, nie Strigoi, moroje, nie Moroi. Tłumacz nie miał wyobraźni i wszystko jest tak, jak w oryginale.
„Twoje włosy. Nawet w świetle księżyca… wyglądają jak słoneczny blask”
Nasze oczy spoglądają na kolejny tytuł: „Polowanie” autorstwa Kelley Armstrong. Już na pierwszej stronie dowiadujemy się, że główna bohaterka jest wampirem, a dalej, że została nim przez jakiś eksperyment. Ale o co chodzi? Czytamy dalej… Poznajemy jej opiekunkę, Marguerite. Wybierają się na jakieś spotkanie. I znów wampiry z eksperymentu. Ale o co chodzi?
Kolejna całkiem niezła historia, gdyby nie fakt, że nie jest do końca wytłumaczone, co to za eksperyment. Kiedy już myślałam, że rozumiem, nagle przychodzą kolejne informacje i już całkowicie można się pogubić. To nie jest jednak taka wielka wada, więc mogę uznać ten tekst za dobry.
„W tej chwili liczyło się tylko to, że patrzyłam na niego i widziałam przystojnego gościa, i czułam to samo, co czułabym sześć miesięcy temu”
I tak dochodzimy do ostatniej opowieści: „Lilith”, którą napisała Francesca Lia Block. Poznajemy jakiegoś Paula Michaela, który jednym słowem był dziwny. Spotyka tajemniczą Lilith, w której się zakochuje.
Najkrótsze, a za razem najdziwniejsze opowiadanie. Jakoś nie mogłam go zrozumieć, było bez sensu. Autorka chyba sama nie wiedziała o czym pisze. I tyle z mojej strony.
„Była dziwna, wiedziała o tym i była z tego dumna”
W końcu trafiamy na ostatnią stronę i możemy z ulgą odetchnąć. Zamykamy książkę i rzucamy w kąt, żeby więcej o niej nie pamiętać. I jaki z tego wyciągnąć wniosek? Trzeba było wybrać „Winter”.
Moja ocena: 2/10
***
Dziś obchodzę swoje czternaste urodziny, więc nie mogłam nie wstawić recenzji. Planowałam inną, ale tą przygotowałam już wcześniej, a ostatnio jakoś tak wyszło, że nie chciało mi się pisać... Dzisiaj postaram się napisać jakąś na pierwszy tydzień sierpnia. Jutro zapowiedzi się nie pojawią, ale postaram się to nadrobić do końca tygodnia. Stosik też niedługo Wam zaprezentuję, zebrało się sporo książek :)
Pozdrawiam!

środa, 25 lipca 2012

"Światła września" Carlos Ruiz Zafón

9 komentarzy:

Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tytuł: Światła września
Tytuł oryginału: Las luces de septiembre
Wydawnictwo: Muza
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
Liczba stron: 255
Cena: 29,99 zł

Francja, rok 1936. Pani Sauvelle, wdowa z dwójką dzieci, Irene i Dorianem, ma zacząć pracę u ekscentrycznego wynalazcy i fabrykanta zabawek. Na pierwszy rzut oka jego nadmorska rezydencja wywiera na nich jak najgorsze wrażenie. I mimo że gospodarz okazuje się miłym człowiekiem, to rodzina cały czas czuje się nieswojo w nowym miejscu.
Być może intuicja nie zawodzi pani Sauvelle i jej dzieci? Czy budząca grozę, wypełniona armią mechanicznych zabawek rezydencja jest siedliskiem uśpionych mrocznych sił z przeszłości?
Kiedy dochodzi do niewyjaśnionego morderstwa, okazuje się, że jedyne osoby, które mają odwagę zmierzyć się ze złowrogą tajemnicą, to dwójka nastolatków: Irene i Ismael.
 
Przenieśmy się na chwilę do Francji, dokładnie do roku 1936. Trafiamy do domku rodziny Sauvelle, w dość smutnym momencie, a mianowicie w chwili śmierci Armanda Sauvelle, który pozostawił żonę z dwójką dzieci wraz z masą długów. Mają bardzo trudną sytuację finansową, ledwie starcza im pieniędzy na życie. Rodziną zajął się stary przyjaciel Armanda – Henri Leconte – który załatwia Simone Sauvelle pracę w malutkim miasteczku, Błękitnej Zatoce, leżącym na północnym wybrzeżu. Będzie się ona zajmowała rezydencją zamożnego wynalazcy i fabrykanta zabawek, Lazarusa Janna. W końcu szczęście uśmiechnęło się do rodziny. Zamieszkają w niewielkim Domu na Cyplu, nieopodal rezydencji Cravenmoore. W czerwcu 1937 roku przybywają na miejsce i zaczynają poznawać sekrety starego właściciela oraz jego domu.
Carlos Ruiz Zafón debiutował w 1993 roku powieścią „Książę Mgły”, którą miałam przyjemność przeczytać w tamtym roku na wakacjach. Podbiła ona moje serce, stronice były dosłownie przesiąknięte magią. Dziś skończyłam czytać jego trzecią książkę – „Światła września” i muszę przyznać, że jestem nią oczarowana.
Styl autora jest niepowtarzalny, cudowny. Nie mogłam oderwać oczu od kartek. Historia zawarta w tej powieści budziła we mnie grozę i strach, nie wiem czy teraz będę mogła ze spokojem patrzeć na zabawki. To, co się przydarzyło tej rodzinie było tak niesamowite i niemożliwe, a za razem realne. Czytając słyszałam szum morza, szelest liści na drzewach, czułam wiatr we włosach. Magię tej opowieści da się wyczuć na każdej stronie, można ją zobaczyć i usłyszeć. Kiedy tylko miałam tę książkę w rękach przenosiłam się do innego świata, świata pełnego cieni, strachu i mechanicznych zabawek. To było niezapomniane przeżycie.
Bohaterowie powieści byli dopracowani, każdy ich ruch przemyślany przez autora. Poznajemy dorastającą Irene, zafascynowanego światem mechanizmów i wyrobem zabawek Doriana, zamkniętego w sobie Ismaela oraz tajemniczą Almę Maltisse. Wszyscy są tacy realni, można by ich przypadkowo spotkać na ulicy. Mniej niż trzysta stron wystarczyło, abym przywiązała się do wszystkich bohaterów.
Pan Zafón stworzył nieprzewidywalną historię, w której główną rolę odegrały zwykłe zabawki. Nic nie jest takie, jakie się nam wydaje…
„Na tym świecie cieni i świateł wszyscy, każdy z nas, musimy odnaleźć swoją drogę”
Poznajemy także tajemniczą legendę miasteczka. Niby nic nie znacząca opowiastka ma wielkie znaczenie w zrozumieniu całości. Dowiadujemy się w niej o światłach września… A czymże one są? Przekonajcie się sami.
W powieści jest także zawarty wątek miłosny. Wychodzi on tutaj na duży plus. Jest taki delikatny, niemalże niezauważalny i mogłoby się wydawać, że mało ważny. Ale tylko ten, kto przeczyta „Światła września” zrozumie o co mi chodzi…
Kolejnym miłym dodatkiem jest okładka. Widać na niej latarnię, którą powoli osnuwa mgła. Są też na niej owe światła września, o ile się nie mylę. Okładka idealnie oddaje klimat książki.
Jestem mile zaskoczona tą powieścią. Wiele po niej oczekiwałam, a dostałam jeszcze więcej. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie – troszeczkę fantastyki, wątek psychologiczny, wielbiciele literatury grozy też coś sobie znajdą. Pozostało mi tylko polecić Wam tę oraz inne książki autora. Nikt nie będzie zawiedziony.
Moja ocena: 10/10
***
Miałam trochę wcześniej opublikować tą recenzję, ale ostatnio cały czas spędzam w internetowych księgarniach i kupuję książki. Jestem chyba od tego uzależniona :) W każdym razie sądzę, że do końca lipca powinnam napisać co najmniej dwie recenzje, może nawet trzy, muszę nadrobić zaległości z czerwca, maja i kwietnia. :)
Muszę się też czymś pochwalić - zajęłam drugie miejsce w konkursie na recenzję tygodnia na portalu nakanapie.pl :) Jak tylko to zobaczyłam, nie mogłam uwierzyć. Chciałam tylko spróbować swoich sił w tym konkursie, pierwszy raz startowałam i nie liczyłam na wygraną. To była bardzo miła niespodzianka. Do tej pory sądziłam, że moje recenzje są dość słabe, ale teraz zobaczyłam, że najwyraźniej nie są takie złe, choć cały czas muszę nad nimi pracować :) Gratuluję oczywiście giffin za zajęcie pierwszego miejsca oraz aeble i Aly102, których opinie zostały wyróżnione. :)
Pozdrawiam!

sobota, 21 lipca 2012

"Z tęsknoty za Judy" Anne Cassidy

4 komentarze:

Autor: Anne Cassidy
Tytuł: Z tęsknoty za Judy
Tytuł oryginału: Missing Judy
Wydawnictwo: Stentor
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2009
Liczba stron: 190
Cena: 16,96 zł
 
Judy – śmiała, wygadana pięciolatka – zamiast z mamą na zakupy idzie ze swoją starszą siostrą Kim do jej najlepszej przyjaciółki Teresy. Kim umówiła się z Teresą wcześniej i nie mogła się tego doczekać. W ostatniej chwili mama informuje ją, że musi zabrać ze sobą Judy. Tego nie było w planie, Kim jest wściekła. Popołudnie spędzone u Teresy nie należy do udanych…
Od tamtej pory minęło osiem lat. Przez cały ten czas Kim stara się przezwyciężyć potworne poczucie winy i ból po stracie siostry. Pewnego dnia pojawiają się ślady prowadzące do rozwiązania zagadki zniknięcia dziewczynki. Śledztwo, którego podejmuje się Kim, a także nowe dowody, ujawnione po latach, przyniosą nieoczekiwane zarówno dla niej, jak i dla całej rodziny zakończenie.
 
W dzisiejszych czasach wiele się słyszy o zaginięciach dzieci. Jednak coraz mniej ludzi zaczęło się tym interesować, przechodzi obok takich spraw obojętnie. Dlaczego? Tak często słyszymy informacje o zniknięciu dziecka, że stało się to dla nas codziennością, częścią życia. „To jak zwykle wina rodziców”, myślimy i więcej nie zaprzątamy sobie tym głowy. „Nie potrafią się opiekować, i tyle…”. A gdyby to spotkało Ciebie i Twoją rodzinę? Ale uważasz, że takie rzeczy dzieją się tylko innym, nie Tobie. A jednak takie nieszczęście może spotkać każdego, i Ciebie, i mnie, i przypadkową osobę na ulicy. Taką jak Kim…
Kim, dziewięcioletnia dziewczynka, zostaje zmuszona iść z młodszą siostrą, Judy, do swojej przyjaciółki. Skutki spotkania są fatalne…
„Odeszła sztywno wyprostowana, z zadartą dumnie głową. Nie chciała włożyć kurtki, jej jaskrawa bluza przyciągała wzrok. Kilka osób odwróciło się za nią; mała dziewczynka z balonem, bez kurtki w zimny wieczór, wyglądała zabawnie. „Idę”, powiedziała, „nie będziesz mi rozkazywać”.
A ja stałam, patrząc, jak odchodzi w swoim różowym polarze, świecącym w mroku, jak oddala się coraz bardziej i ciemność pochłania ją bez reszty. Nigdy więcej jej nie zobaczyłam.”
Kim cały czas nęka poczucie winy. Pozwoliła odejść swojej siostrze. Nie zatrzymała jej. Cały czas ma nadzieję, że Judy wróci i będzie tak jak dawniej. Bezustannie myśli o swojej siostrze, zaczęła nawet śledzić podobne do niej dziewczynki. „Przecież to może być ona”.
Ta książka pokazuje co strata bliskiej osoby może zrobić z psychiką. Główna bohaterka cały czas myślała, że to jej wina. Czuła się taka bezradna, nie mogła pomóc w śledztwie, nie zapamiętała niczego szczególnego. Nawet po upływie ośmiu lat nie potrafiła ułożyć sobie życia.
Zachowanie Kim bardzo mnie wzruszyło. Tak bardzo chciała pomóc, wiedziała, że zawiedzie miłą policjantkę, jeżeli nic nie powie. Na początku nie rozumiałam, dlaczego skłamała, dlaczego wymyśliła czerwoną furgonetkę. Cały czas myślałam, że ja postąpiłabym inaczej. Jednak im bardziej zagłębiałam się w treść, tym lepiej mogłam poznać tok myślenia bohaterki. Możliwe, że ja też bym skłamała.
Autorka idealnie przedstawiła sytuację osoby, która straciła kogoś bliskiego. Ta książka była tak realna, że w momencie, kiedy czytałam, czułam, jakbym to ja była Kim. Jej emocje przechodziły na mnie. Kiedy płakała, ja płakałam, kiedy się śmiała, ja też się śmiałam. Czułam się takim małym intruzem w jej myślach. Byłam też zachwycona tym, jak pani Cassidy wciąga w świat pełen smutku, niepewności i cierpienia. Kiedy już zaczęłam czytać, nie mogłam przestać. Autorka popisała się wielkim talentem pisarskim.
Postaci były bardzo dobrze, wręcz idealnie wykreowane. O wszystkich wiedzieliśmy tyle, ile potrzeba, nie więcej, gdyż nie o to chodzi w tej powieści. Po co nam opis wyglądu głównej bohaterki? Do wyobrażenia jej sobie wcale tego nie potrzeba, uwierzcie mi.
Koniec był bardzo wzruszający. Nie mogłam pohamować łez, ale były one tego warte. Chyba żadna książka nie wywołała u mnie tyle emocji. Z żalem przewracałam ostatnie strony, nie chcąc się rozstać z Kim.
„Z tęsknoty za Judy” powinno być obowiązkową lekturą dla każdego. Ta króciutka książeczka sprawia, że inaczej się patrzy na świat. W każdej chwili możemy stracić kogoś bliskiego, więc cały czas trzeba poświęcać ludziom wiele uwagi. To książka, którą trzeba nie tylko przeczytać, ale i myśleć o niej. Polecam z całego serca!
Moja ocena: 10/10
***
Bardzo przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale nie potrafiłam wyrazić w słowach tego, co chciałam. Długo nie pisałam recenzji, cały czas coś stało mi na przeszkodzie. Miałam wczoraj się za nią zabrać, ale kiedy się dowiedziałam, że w telewizji jest Harry Potter, nie umiałam z niego zrezygnować. ;) Ale postaram się za dwa-trzy dni wstawić kolejną recenzję.
Pozdrawiam!

wtorek, 10 lipca 2012

"Dziewczyny z Hex Hall" Rachel Hawkins

12 komentarzy:

Autor: Rachel Hawkins
Tytuł: Dziewczyny z Hex Hall
Tytuł oryginału: Hex Hall
Wydawnictwo: Otwarte
Miejsce i rok wydania: Kraków 2010
Liczba stron: 300
Cena: 32,90 zł
 
Czy jesteś grzeczną dziewczynką?
Sophie Mercer zdecydowanie nie jest. Zbyt często wpada w tarapaty. Wreszcie „dla własnego dobra” trafia do Hex Hall, czyli szkoły z internatem dla czarownic, wilkołaków i elfów. W końcu Sophie to córka czarnoksiężnika.
I wtedy zaczynają się prawdziwe kłopoty. Życie „nowej” nie jest usłane różami. Zwłaszcza gdy najprzystojniejszy chłopak w szkole jest już zajęty. A jego dziewczyna, choć śliczna i słodka, potrafi zaleźć za skórę jak mało kto.
Jednak najgorsze wciąż przed Sophie. Ktoś zaczyna atakować uczniów, a podejrzenie pada na jej jedyną przyjaciółkę.
 
Grzeczne dziewczynki idą do szkoły, niegrzeczne – do Hex Hall
Kiedy kończysz dwanaście lat, ujawniają się Twoje zdolności magiczne. Dowiadujesz się wtedy, że Twój ojciec jest czarnoksiężnikiem, a Ty odziedziczyłaś po nim moc. Brzmi ciekawie, prawda? Wiele ludzi chciałoby móc zmienić swoje życie na lepsze za pomocą magii. Jednak nic nie jest tak proste, jak się wydaje. Musisz ukrywać przed zwykłymi ludźmi to, że jesteś czarownicą, a już na pewno nie możesz przy nich czarować. Któż z nas nie chciałby, aby nauczyciel „przypadkiem” zapomniał o klasówce? Niestety, nie możesz sobie pomóc w taki sposób. Za ujawnienie się możesz trafić… do Hekate Hall.
Hekate Hall (przez uczniów nazywane Hex Hall) to szkoła dla czarownic, wilkołaków i elfów. Możesz do niej trafić przez złamanie zasad, tak jak Sophie. Próbowała znaleźć swojej koleżance partnera na bal. Ma niezwykły talent do wpadania w tarapaty. Już pierwszego dnia w Hex Hall między nią, a trzema innymi czarownicami rodzi się konflikt, a jej przyjaciółka zostaje oskarżona po raz kolejny o morderstwo. Gorzej być nie może, prawda?
Od lektury nie oczekiwałam zbyt wiele. Już po opisie można było wywnioskować, że „Dziewczyny z Hex Hall” nie będą książką, z której można coś wynieść. Byłam pewna, że fabuła jest niemalże identyczna, jak innych powieści fantastycznych napisanych tylko i wyłącznie po to, żeby zarobić pieniądze. Troszeczkę się pomyliłam…
Już sam pomysł na przedstawienie istot magicznych zasługuje na pochwałę. Rachel Hawkins wymyśliła Prodigium. „Prodigium. Piękne łacińskie słowo na określenie potworów. Czyli każdego ucznia w Hekate.” Z czymś takim jeszcze się w książce nie spotkałam. Autorka całkiem nieźle sobie poradziła z wyjaśnieniem skąd się wzięły te istoty i jakie mają zdolności. Bardzo ciekawie wykreowała elfy, które nieczęsto pojawiają się w powieściach.
Z bohaterami jest już gorzej. Sophie była nawet nieźle przedstawiona, mogłam ją dobrze poznać i nawet polubić. Można powiedzieć, że ta postać wyszła pani Hawkins najlepiej i widać, że nad nią pracowała. Niestety, drugoplanowe postaci zostały zaniedbane. Możliwe, że autorka chciała w drugiej części nas nimi „zaskoczyć”. Często czytając o Elodie, Annie i Chaston czułam się niedoinformowana, a zaintrygowały mnie. Raczej ich wątek nie będzie kontynuowany w drugiej części, a szkoda… Tak samo Cal – był pewnego rodzaju uzdrowicielem w szkole, ale Rachel Hawkins nie uznała go za wystarczająco ważnego, aby pojawił się więcej niż dwa razy w książce.
Czytanie „Dziewczyn z Hex Hall” sprawiało mi dużą przyjemność. Nie nudziłam się spędzając czas z lekturą i nie żałuję poświęconych na nią godzin. Nie pozostaje mi nic innego, jak przeczytanie kolejnej części.
Książka w niektórych momentach była przewidywalna, co mnie trochę zniesmaczyło. Przewidywalność, to rzecz, której wprost nienawidzę. Nic tak nie psuje zabawy, jak wiadomość jak się ona zakończy. Dziwny duch w szkole – jeden z niewielu wątków, których zakończenia się nie domyślałam. Jednak po informacji kim on jest można było zacząć snuć podejrzenia. Szkoda, gdyż to było chyba najciekawsze w książce.
Powieść tą można czytać tylko dla rozrywki, gdyż nie wnosi ona nic do naszego życia. Nie są w niej poruszane ważne problemy, choć lepiej by wtedy wypadła. Patrząc z przymrużeniem oka można by uznać nieakceptowanie Jenny przez uczniów, tylko dlatego, że jest wampirem za problem, ale nie jest to kwestia zbyt często poruszana.
„Dziewczyny z Hex Hall” na pewno przypadną do gustu osobom niewiele wymagającym od książki, a także lubiącym czytać o różnego rodzaju istotach magicznych. Ja z pewnością sięgnę po kolejną część, ale tych, którzy zamierzają się dopiero zapoznać z Sophie ostrzegam przed zbyt pozytywnym nastawieniem na tę lekturę. Mnie się podobała, ale wybór – przeczytać lub nie – pozostawiam Wam.
Moja ocena: 7/10
***
"Dziewczyny z Hex Hall" mają śliczną okładkę w oryginale, więc wstawiłam ją gdzieś obok tekstu, aby wszyscy mogli ją podziwiać :D
Muszę się Wam pochwalić, że wczoraj minął rok odkąd założyłam bloga z recenzjami książek, wcześniej pod adresem: http://magic--books.blog.onet.pl/ Jestem z siebie dumna, że wytrzymałam tyle czasu, myślałam, że pisanie znudzi mi się po miesiącu, a jak na razie nie zapowiada się na to, żebym Was opuszczała :)

czwartek, 5 lipca 2012

"Pretty Little Liars. Kłamczuchy" Sara Shepard

14 komentarzy:

Autor: Sara Shepard
Tytuł: Pretty Little Liars. Kłamczuchy
Tytuł oryginału: Pretty Little Liars
Wydawnictwo: Otwarte
Miejsce i rok wydania: Kraków 2011
Liczba stron: 278
Cena: 29,90 zł
 
Wciąż tu jestem. I wiem o wszystkim.
A.
Alison, szkolna gwiazda, znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Rok później jej przyjaciółki: Emily, Aria, Spencer i Hanna, zaczynają otrzymywać niepokojące SMS-y. Ktoś zna sekrety, które chciały pogrzebać wraz z pamięcią o Ali.
Jak wiele dziewczyny są w stanie poświęcić, by prawda nie wyszła na jaw?

Wyobraź sobie, że Twoja przyjaciółka znika. Wychodzi po kłótni z domu, obrażona i nie wraca. Nie ma po niej śladu. Cała okolica jest przeszukiwana, a wszyscy tracą już nadzieje. Mijają dni, miesiące, a policja nie jest ani o krok bliżej odnalezienia Twojej przyjaciółki. Wszyscy myślą o najgorszym. A jak Ty się czujesz? Co myślisz o tym wszystkim?
Emily, Aria, Spencer i Hanna są właśnie w takiej sytuacji. Są zrozpaczone po zniknięciu Alison, a jednak czują w sercu ulgę, choć się do niej nie przyznają. Ali znała ich wszystkie sekrety, które wolałyby wymazać sobie z pamięci. Już nie będą się bały, że ktoś wie o nich wszystko. A jednak po roku zaczynają otrzymywać tajemnicze wiadomości od A. Autor wiadomości zna ich sekrety, te które powierzyły swojej najlepszej przyjaciółce. Czyżby to była Alison? Wróciła? A może jest ktoś jeszcze, kto tyle o nich wie?
Kiedy tylko usłyszałam o serii „Pretty Little Liars” zapragnęłam się z nią zapoznać. Byłam pewna, że mi się spodoba. I miałam rację. „Kłamczuchy” były tak świetne, tak wspaniałe, że nie chciałam się z nimi rozstawać i robiłam co mogłam, aby przedłużyć swój pobyt w Rosewood i móc odkrywać tajemnice zniknięcia Ali razem z jej przyjaciółkami. A teraz, po przeczytaniu zostało mi tylko zachwycanie się tą książką i zapoznanie się z kolejnymi częściami, a ma być ich, jeżeli się nie mylę, dwanaście. Dwanaście wspaniałych i niezapomnianych podróży do małego miasteczka leżącego w stanie Pensylwania.
Główne bohaterki: Emily, Aria, Spencer oraz Hanna dołączyły do grona moich książkowych przyjaciół. Każda z nich miała zupełnie inny charakter i tylko Alison łączyła je. A po zniknięciu… Przyjaźń się rozpadła i ślad po niej pozostał tylko w ich sercach i pamięci. Emily całkowicie poświęciła się pływaniu, ku zadowoleniu rodziców. Zamknęła się w sobie, ale z samotności wyrywa ją nowa sąsiadka, Maya, która wprowadziła się do starego domu przyjaciółki. Aria po zniknięciu Ali wyjechała z rodziną do Europy. Kiedy poznajemy ją, wraca do swojego domu w Rosewood i już pierwszego dnia poznaje mężczyznę swoich marzeń. Spencer próbowała dorównać swojej siostrze w wynikach w nauce i za wszelką cenę chciała aby rodzice choć raz spojrzeli na nią z uznaniem. Jednak i jej los płata figle i wyrzuca na drogę wielki głaz. Natomiast Hanna zaczęła się przyjaźnić z Moną, nielubianą wcześniej przez nie dziewczyną. Jej towarzystwo źle na nią wpływa, więc bohaterka zmienia się nie do poznania.
Sara Shepard stworzyła niesamowite postaci, widać że każdej z nich poświęciła wiele uwagi. Dzięki temu, że są takie realne łatwiej było znaleźć się w świecie wykreowanym przez autorkę. Bohaterek nie dało się nie polubić, choć popełniały głupie błędy, zresztą takie jak my wszyscy. Najbardziej polubiłam chyba Arię, choć wszystkie są bliskie mojemu sercu.
W książce poruszane były bardzo ważne tematy. Każda bohaterka musiała uporać się z jakimś problemem, a nie miała osoby, która mogłaby jej pomóc i której mogłaby się zwierzyć. Dodatkowo żyły w ciągłym strachu przed ujawnieniem najbardziej wstydliwych sekretów przez dawną przyjaciółkę. To wywołało u mnie wielkie współczucie.
Cztery dziewczyny bardzo chciały odnowić swoje kontakty, niestety wszystkie bały się reakcji pozostałych. Bały się braku akceptacji. Kiedy już podchodziły zagadać, ogarniały je wątpliwości, rozmowa przeradzała się w krępującą ciszę i bezsensowne pytania. Bardzo chciałam, aby połączyły siły w poszukiwaniu autora wiadomości. Każda ich myśl o wróceniu do tego, co było kiedyś wywoływała u mnie pozytywne emocje. Ta książka ukazuje prawdziwą przyjaźń, która mimo wszystko istnieje, odradza się na nowo z każdym dniem.
Bardzo podobają mi się okładki tej serii. Są proste, białe tło z jakimś przedmiotem przeznaczonym do użytku dla dziewcząt, bo temu chyba nikt nie zaprzeczy, ale jednak mają w sobie to coś. Miło się na nie patrzy.
Polecam „Kłamczuchy” wszystkim, którzy zapragną znaleźć się w Rosewood i rozwiązać zagadkę zniknięcia Alison DiLaurentis. To jest GENIALNA seria, którą już po pierwszej części zaliczam do swoich ulubionych. Mogę obiecać, że nikt nie będzie zawiedziony i nie poczuje się oszukany. Sara Shepard stworzyła coś wspaniałego, wartego zapamiętania. Włożyła w swoją pracę całe serce, widać że zależało jej na napisaniu czegoś naprawdę dobrego. Oczarowała mnie tą serią i mam nadzieję, że innych także. Polecam!
Moja ocena: 10/10
 
W końcu napisałam recenzję. Jestem z siebie dumna, od dłuższego czasu nic nie pisałam. Ostatnio czytam nocami książki i jestem zbyt zmęczona, aby włączyć komputer.
 ZABAWA
Zostałam zaproszona przez Jane do zabawy, więc korzystając z okazji odpowiem na pytania, ale najpierw przedstawię zasady:
1. Każda oznaczona osoba musi odpowiedzieć na 11 pytań przyznanych im przez ich “Tagger” i odpowiedzieć na nie na swoim blogu.
2. Następnie wybiera 11 nowych osób do tagu i podaje je w swoim poście.
3. Utwórz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w tagu i napisz je w tagowym poście.
4. Wymień w swoim poście osoby, które otagowałaś.
5. Nie oznaczaj ponownie osób, które już są oznakowane.

Moje pytania i odpowiedzi:
1. Horror czy książki obyczajowe? I to i to. Zależy od mojego humoru :)
2. Powieść czy zbiór opowiadań? Powieść.
3. Laptop czy komputer stacjonarny? Laptop.
4. Recenzja czy opinia? Recenzja.
5. Forum czy portal? Portal.
6. Lubimy Czytać czy Na kanapie? Na kanapie.
7. Twarda czy miękka okładka? Dla mnie nie ma różnicy, choć jak jest książka wydana w twardej i miękkiej to raczej biorę twardą, żeby się nie poniszczyła :)
8. Książka krótka czy „cegła”? Zależy od książki. Moje ukochane powinny być oczywiście cegłami, żeby dłużej się czytało :)
9. Film czy książka? Książka.
10. Teatr czy kino? Kino.
11. Kuchnia włoska czy polska? Włoska.

Nie ma sensu żebym wymyślała pytania, bo chyba wszyscy już wzięli udział w zabawie. Jeżeli ktoś ma ochotę jeszcze odpowiedzieć na jakieś, to może skorzystać z zaproszenia innych xD Przepraszam za moje lenistwo :)

niedziela, 1 lipca 2012

Zapowiedzi - lipiec 2012

6 komentarzy:
Autor: Gwen Hayes
Tytuł: Śniąc na jawie
14.08.2012
Kiedy Theia spotkała zachwycającego chłopka ze swoich snów, nie wiedziała, jak miłość zmieni jej życie. Dla niego poświęciła wszystko. I zaczęła wędrówkę przez dwa światy: ten ze snów i ten realny. I odkryła, że między nimi niema granicy…Teraz Theia wraca z Podziemia do dawnego życia, do domu i do szkoły. Lecz coraz częściej dręczą ją te same pragnienia,z którymi tak rozpaczliwie walczy jej ukochany. Gdy nagle jej szkolni koledzy zaczynają zapadać na tajemnicząchorobę, Theia zaczyna podejrzewać, że jej piękny, mroczny Haden uległ wreszcie swej niebezpiecznej mocy…Wciąż spotyka go w Podziemiach. Wciąż śni razem z nim ten sam sen. Lecz ten sen zmienia się w przerażającą rzeczywistość,a Theia musi wybierać pomiędzy rodziną i przyjaciółmi a miłością, która wydawała się błogosławieństwem. Czy okaże się przekleństwem?
Autor: P.C. Cast
Tytuł: Wybranka bogów
13.07.2012
Jedyną atrakcją, jakiej Shannon Parker spodziewa się podczas letnich wakacji, jest wyprawa na aukcję niezwykłych przedmiotów. Nie wie jeszcze, że to początek największej przygody w jej życiu. Kupiona przez nią antyczna waza nagle ujawnia swoje magiczne moce. Shannon zostaje przeniesiona do mitycznego Partholonu, gdzie przez wszystkich jest traktowana jak bogini. W dodatku bardzo wybuchowa i nieprzewidywalna…

Wczoraj była przeciętną nauczycielką, a dziś jest Wielką Kapłanką i wybranką bogini Epony. W jednej chwili wszystko stanęło na głowie. Oszołomiona Shannon szuka racjonalnego wyjaśnienia, ale przyznaje, że takie życie jest kuszące. Która kobieta nie lubi czuć się jak królowa?

Jednak szybko okazuje się, że życie bogini nie jest usłane różami. W najbliższym otoczeniu budzi paniczny strach i wrogość, a Partholon staje na krawędzi wojny. Na domiar złego Shannon musi wziąć rytualny ślub. Postanawia więc za wszelką cenę znaleźć drogę powrotną do domu. W Partholonie zarówno jej życie, jaki i zdrowe zmysły są nieustannie zagrożone…
Autor: P.C. Cast
Tytuł: Wybranka bogów. Część 2
13.07.2012
Życie Shannon Parker zmieniło się w jednej sekundzie. Skromna nauczycielka jest teraz boginią, która rządzi mitycznym Partholonem. Z czasem odnalazła się w nowym świecie i w nowej roli. Zasmakowała w nieograniczonej władzy, ale też wie, jak z niej korzystać. Z każdym dniem zdobywa coraz większe zaufanie i miłość poddanych. Ku jej zaskoczeniu zaaranżowane małżeństwo z szamanem ClanFintanem okazało się nad wyraz udane.

Tymczasem magiczną przygodę zakłócają mroczne siły. Do granicy Partholonu zbliżają się okrutni Fomorianie. Gdy rozpocznie się decydujące starcie, Shannon przekona się, ile tak naprawdę jest w niej zwykłej nauczycielki, a ile walecznej bogini…
Autor: Amanda Hocking
Tytuł: Przywrócona
3.07.2012
Wendy, następczyni tronu królestwa, musi poślubić księcia Vittra. To jedyny sposób, żeby ocalić Trylle przed ich śmiertelnym wrogiem i zapobiec krwawej wojnie z niepokonanym przeciwnikiem. Lecz myśl o tym, że przyjdzie jej opuścić miejsce, które stało się jej domem, jest nie do zniesienia...
Pożegnała się już ze swoją pierwszą miłością, czy teraz przyjdzie jej poświęcić drugą? Czy będzie musiała wyrzec się uczucia do Lokiego, tak jak wcześniej wyrzekła się miłości do Finna? Czy czeka ją najtrudniejszy wybór: z którym z nich zostanie na zawsze…
Jeśli tylko ich magiczny świat ma przed sobą jakieś „na zawsze”. Przyszłość Trylli leży w rękach Wendy - pod warunkiem że odważy się o nią walczyć…
Autor: Josephine Angelini
Tytuł: Wędrówka przez sen
7.07.2012
Helena wie już, że tylko ona – potomkini Heleny Trojańskiej – może przerwać odwieczny cykl zemsty i uwolnić od klątwy siebie i swoją boską rodzinę.
Nocą wędruje przez bezkresną krainę Podziemia. W dzień walczy z potwornym zmęczeniem i coraz bardziej traci siły – fizyczne i duchowe. Nie dałaby rady wracać tam co noc – gdyby nie Lucas.
 Lecz Lucas bardzo się zmienił i Helena nie jest już pewna jego uczuć. Czy Orion, nowy chłopak w szkole, pomoże jej walczyć dalej i powstrzymać gniew Furii?
 Świat antycznych bogów coraz bardziej przenika się ze światem śmiertelników, a życie Heleny pogrąża się w chaosie. Lecz najgorsza jest świadomość, że nie potrafi zapomnieć o Lucasie… i że wciąż myśli o Orionie. Że kocha ich obu.
Czy jest gotowa oddać za nich życie?
Autor: Kiersten White
Tytuł: Normalne marzenia
27.07.2012
Mnóstwo się zmieniło, odkąd Evie odeszła z Międzynarodowej Agencji Nadzoru nad Istotami Paranormalnymi ze swoim nowym chłopakiem Lendem. Wreszcie jest tak jak zawsze chciała – normalnie. Zupełnie normalne liceum, zupełnie normalna praca po szkole.
Ale zupełnie nienormalna przeszłość Evie nie pozwala o sobie zapomnieć i zjawia się pod postacią Retha – jej byłego chłopaka-elfa. Już wystarczająco przerażające jest to, co Reth przed nią odkrywa. A teraz jeszcze
wybucha wojna wśród paranormali i tak się fatalnie składa, że stawką w niej jest… Evie.
A tak marzyła, żeby wszystko było normalnie…




Jutro, albo pojutrze dodam recenzję pierwszej części "Pretty Little Liars". Przez ostatni tydzień chciałam odpocząć od wszystkiego i dlatego zaniedbałam bloga. Przepraszam. W czerwcu dodałam tylko jedną recenzję. Jestem jednak z siebie dumna, bo nauka się opłacała i ukończyłam pierwszą klasę gimnazjum ze średnią 5.00. Nigdy nie myślałam, że mi się to uda, bo moja szkoła ma wysoki poziom. Ale jeżeli chodzi o recenzje to postaram się poprawić w lipcu, nigdzie nie wyjeżdżam. I przepraszam, że tak chaotycznie piszę, mój mózg nie zdążył do końca odpocząć xD Pozdrawiam!