środa, 19 czerwca 2013

"Dom nad morzem" Santa Montefiore


Autor: Santa Montefiore
Tytuł: Dom nad morzem
Tytuł oryginału: The House By The Sea
Wydawnictwo: Świat Książki
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2012
Liczba stron: 607

Floriana od jakiegoś czasu zagląda przez mury do rezydencji La Magdalena. Podziwia przepiękne ogrody i samą willę. Marzy o tym, aby kiedyś zamieszkać w takim domu nad morzem i być bogatą, tak jak jej właściciele. Pewnego dnia syn właściciela zauważa małą dziewczynkę i postanawia ją zaprosić. Floriana od tego momentu wierzy, że kiedyś poślubi Dantego. Wiele lat później hotelowi Mariny grozi bankructwo. Jedyną nadzieją jest zatrudnienie malarza, który będzie uczył gości malować. Rok wcześniej taki zabieg przyniósł zyski, ale czy teraz uratuje hotel? Marina zatrudnia człowieka, który wydaje się być do tego idealny – przystojny i czarujący Argentyńczyk o wielkim talencie i wyrozumiałości dla uczniów. Wpada on w oko pasierbicy Mariny, Clementine. Rafaelowi udaje się pomóc rodzinie w rozstrzygnięciu dawnych konfliktów, ale nie jest on tym, za kogo się podaje… Co mają ze sobą wspólnego obie kobiety, Floriana i Marina?
Santa Montefiore to angielska pisarka, zajmuje się pisaniem powieści dla kobiet. Zaczęła pisać dopiero po wyjściu za mąż za pisarza, Simona Montefiore, który pomógł uwierzyć jej w swoje umiejętności. Debiutowała książką „Spotkajmy się pod drzewem ombu”, która stała się prawdziwym bestsellerem.
„Dom nad morzem” od samego początku mnie intrygował, a ja bardzo chciałam zapoznać się twórczością pani Montefiore. I tak książka wpadła w moje ręce. Czułam, że będzie idealna na chwilowe oderwanie się od świata fantastyki i paranormali. I nie myliłam się. Bardzo potrzebowałam spokojnej, obyczajowej powieści dla kobiet, które lubię od czasu do czasu przeczytać.
Tym, co najbardziej mnie urzekło w „Domu…”, była historia o Florianie. Co parę rozdziałów zostawialiśmy na chwilę Marinę, aby poznać do końca opowieść o małej dziewczynce, która pragnęła poślubić swojego księcia. Uwielbiałam o tym czytać i nie mogłam wtedy choćby na chwilę oderwać się od książki. To była piękna i wzruszająca historia o prawdziwej miłości.
Bohaterowie książki to wachlarz różnorodnych charakterów. Każdy zachowuje się inaczej i inaczej reaguje na różne sytuacje. Marina to wspaniała kobieta, która pragnie być szczęśliwa, ale cały czas prześladuje ją smutek, który jest spowodowany tym, że nie może mieć upragnionego dziecka. Floriana to silna dziewczynka, powoli przeradzająca się w młodą kobietę, która zawsze stawia na swoim i walczy o marzenia. Rafa jest mężczyzną, który lubi myśleć i zawsze pragnie doradzić coś innym, aby ich życie było lepsze. Clementine pragnie prawdziwej miłości i nienawidzi Mariny, gdyż twierdzi, że ona rozbiła jej rodzinę. Postacią, na którą chciałabym również zwrócić uwagę, jest Sylvia, która na początku nieustannie mnie irytowała. Cały czas zachęcała swoją przyjaciółkę do spotykania się z chłopakiem, którego nie kochała, gdyż nie wierzyła w prawdziwą miłość i mówiła, że trzeba brać to, co się ma. Później jednak zrozumiałam jej postępowanie i bardzo jej współczułam.
Powieść jest pełna zagadek i miłości. Cały czas jesteśmy trzymani w niepewności, nie wiemy, jakie tajemnice skrywają bohaterowie. Niestety, łatwo się wszystkiego domyślić i zakończenie nie było dla mnie zaskoczeniem. Szkoda, że autorka bardziej nie skomplikowała sprawy, mogła trochę pomieszać czytelnikom w głowach, aby tak łatwo się nie domyślali rozwiązania zagadek.
Z wielką chęcią i przyjemnością przeczytam inne książki pani Montefiore. „Dom nad morzem” mnie oczarował i jeżeli wszystkie jej powieści są takie, to będę zachwycona. Nie zrażajcie się ilością stron, czyta się tak szybko, że się nie zauważa, kiedy minie te sto stron. Santa Montefiore posługuje się naprawdę lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem. Gorąco polecam!
Moja ocena: 8/10

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Zaczytajsie.pl

3 komentarze:

  1. Czy ja wiem...To chyba nie moja bajka :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi bardzo ciekawie. Będę musiała się baczniej za nią rozejrzeć, bo kusiła już od dawna swoją historią i cudowną, skromną okładką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi akurat ksiązka wydaje się świetna :) Bardzo lubie takie powieści.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie recenzji. Jeżeli zapoznałeś/aś się już z omawianą pozycją, podziel się ze mną swoim zdaniem, tylko proszę, nie spoileruj innym.