środa, 30 lipca 2014

"Przyrzeczeni" Beth Fantaskey

9 komentarzy:

Autor: Beth Fantaskey
Tytuł: Przyrzeczeni
Tytuł oryginału: Jessica's Guide to Dating on the Dark Side
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
Liczba stron: 408

Jessica wiedzie zwyczajne życie. Chodzi do szkoły, spotyka się z przyjaciółką, flirtuje z chłopakami i wygrywa konkursy matematyczne. Wszystko się zmienia, kiedy na jej drodze staje pochodzący z Rumunii uczeń z wymiany międzynarodowej. Jest on arogancki, tajemniczy, przystojny i bardzo natrętny. Twierdzi, że Jessica jest rumuńską wampirzą księżniczką i na mocy paktu zawartego tuż po ich narodzinach są zaręczeni! Dziewczyna od zawsze sceptycznie podchodzi do wszelkich paranormalnych zagadnień, a Lucjusza zaczyna uważać za niebezpiecznego pomyleńca. Czy to możliwe, żeby wampiry naprawdę istniały? Jaki cel ma ten chory żart chłopaka? Czy Lucjuszowi powiodą się zaloty?
Beth Fantaskey urodziła się w małym miasteczku w Pensylwanii. Studiowała dziennikarstwo, a obecnie jest wykładowcą. Bardzo lubi pisać i żadna forma wypowiedzi pisemnej nie jest jej obca – powieści, opowiadania, artykuły, oficjalne mowy… Jej debiutem literackim byli „Przyrzeczeni”, którzy kilka lat później doczekali się kontynuacji (ale nie w Polsce). Autorka uwielbia podróżować, choć boi się latać samolotem. W nowych krajach próbuje keczupu, a najbardziej smakował jej ten z Polski.
„Przyrzeczonych” chciałam przeczytać od bardzo dawna. Byłam ciekawa, czy autorka miała oryginalny pomysł, pisząc kolejną na rynku wydawniczym książkę o wampirach. Sięgając po nią, wiedziałam, że to zwykły romans paranormalny i że nie mogę liczyć na zbyt dużo, ale nie sądziłam, że otrzymam coś TAKIEGO.
Aby dobrze ocenić tę książkę, muszę przedstawiać dwa punkty widzenia, ponieważ nie wiem, co założyła sobie autorka. Pierwszy – książka jako komedia. W tym wypadku sprawdza się nieźle. Sporo wydarzeń było tak absurdalnych, że siedziałam i skręcałam się ze śmiechu. Było mnóstwo zabawnych sytuacji, a sam Lucjusz zachowywał się komicznie. Najbardziej się ubawiłam, czytając skierowane do wuja listy, w których bohater opisywał „nieudane zaloty” i skarżył się na tamtejszych „wieśniaków”. Jeżeli miała to być satyra na paranormale o wampirach, to wypadła całkiem nieźle.
Jednak, jeżeli autorka potraktowała „Przyrzeczonych” zupełnie poważnie, to jest już gorzej. Bo zamiast martwić się o to, czy Jessica i Lucjusz będą razem, ja tylko kręciłam głową nad niedorzecznością pewnych sytuacji. Już sam fakt, że do głównej bohaterki podchodzi chłopak, który mówi, że jest ona wampirzą księżniczką i jego przyszłą żoną, jest śmieszny. To sprawia, że książki nie da się brać na poważnie. A przynajmniej trudno tak na nią patrzeć.
Wątek miłosny mi się nie podobał. Był sztuczny i po jakimś czasie przestał mnie już bawić, ale za to zaczął irytować. Jessica cały czas ma wątpliwości, jest niezdecydowana i nie rozumie swoich czuć. Wydawało mi się, że odrzuca względy chłopaka już tylko dla zasady.
Zakończenie również mnie zawiodło. Oczekiwałam czegoś lepszego, ale chyba się przeliczyłam. Czytając, odliczałam kartki do końca powieści. Wszystko było do bólu przewidywalne, a ja czekałam na nagły zwrot akcji.
Książka mnie rozczarowała. Nie potrafię jej jednak jednoznacznie ocenić, ponieważ  nie bardzo wiem, jaki był zamysł autorki. Za granicą wydano drugą część powieści, ale można się zastanawiać, co tu jest jeszcze do opisania. To chyba dobrze, że w Polce kontynuacja się nie pojawiła. „Przyrzeczeni” nie wyróżniają się spośród książek o podobnej tematyce. Zapewnią jednak relaks, ponieważ jest to lektura lekka i niezobowiązująca, niewymagająca zbyt dużo uwag, doskonale nadająca się na leniwy wieczór. Z pewnością poprawi nam humor. Są takie romanse paranormalne, które potrafią wzruszyć, a nawet czegoś nauczyć, lecz ten na pewno do nich nie należy.
Moja ocena: 5/10

Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ II   

niedziela, 27 lipca 2014

Film: Miłość bez końca - Shana Feste

7 komentarzy:
Tytuł: Miłość bez końca
Reżyseria: Shana Feste
Produkcja: USA
Premiera światowa: 12 lutego 2014
Czas trwania: 1 godz. 43 min.
Gatunek: melodramat

Koniec szkoły średniej. Kontrolowana przez nadopiekuńczych rodziców i żyjąca pod kloszem Jade postanawia zacząć swoje życie towarzyskie i organizuje imprezę z okazji rozdania świadectw. Zaprasza na nią między innymi buntownika Davida, który od dawna jest nią zauroczony. I tylko on przychodzi na przyjęcie... Jednak dzięki jego podstępowi reszta rocznika zjawia się na imprezie, która staje się przełomem w życiu Jade. Po raz pierwszy dziewczyna otwiera się przed inną osobą... I zaczyna związek z chłopakiem, którego nie powinna pragnąć. Różnice pomiędzy ich światami zaczynają się uwidaczniać, a ojciec Jade postanawia zrobić wszystko, aby ich rozdzielić...

Do niedawna jeszcze nie wiedziałam o istnieniu książki "Miłość bez końca" Scotta Spencera. Usłyszałam o niej dopiero, kiedy jej druga ekranizacja weszła do kin. Niestety, przed tą informacją zdążyłam obejrzeć film, inaczej trzymałabym się swojej zasady: najpierw powieść. Do kina poszłam od razu na premierę, czyli 14 lutego w Polsce. I teraz już wiem, że muszę czym prędzej zdobyć książkę!
Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to schematyczna fabuła. Oglądałam mnóstwo podobnych romansów i mogłam dokładnie przewidzieć fabułę. Już na początku filmu wiedziałam, jak on się skończy. Jednak wiadomo - melodramaty mają to do siebie, że wszystkie są bardzo podobne i dość schematyczne. Ciężko obecnie znaleźć jakąś perełkę wśród tego gatunku.
Uważam, że wątek miłosny był uroczy. Może trochę przesłodzony, ale akurat to mi nie przeszkadzało. Trzymałam kciuki, aby Jade i Davidowi się udało, aby ich związek przetrwał gniew ojca dziewczyny. Na uwagę zasługuje również przedstawienie uczucia pomiędzy bratem głównej bohaterki, a jego ukochaną. Ta miłość wydawała mi się troszkę bardziej dojrzała, może też dlatego, że byli oni o kilka lat starsi niż główna para.
Aktorzy dobrze odegrali swoje role. Oglądając film, całkowicie wczułam się w historię, miałam wrażenie, że wdarłam się do czyjegoś życia i, niewidzialna, obserwuję je. Z obsady znałam wcześniej chyba tylko Alexa Pettyfera grającego Davida. Kilka lat temu oglądałam na angielskim "Misję Strombreaker", gdzie odgrywał główną rolę. Sądzę, że wyglądał trochę za staro, jak na nastolatka, choć jest młody. Ale poza tym, uważam, że świetnie sobie poradził z tą rolą. Dobrze oddawał uczucia swojego bohatera. Natomiast Gabriellę Wilde nie za bardzo kojarzyłam, choć chyba jej nazwisko obiło mi się kiedyś o uszy. Wystąpiła do tej pory w tylko paru filmach i uważam, że wielkiej aktorki z niej nie będzie. Jej uroda zwraca na siebie uwagę, ale nie gra spektakularnie. Dość dobrze, lecz są lepsi. Do swojej postaci pasowała świetnie, a to najważniejsze. Moją uwagę zwrócił jeszcze Rhys Wakefield wcielający się w brata Jade, Keitha. Jest naprawdę przystojny. I wydawało mi się, że wszelkie uczucia, jakie okazywał, były prawdziwe.
Nie spodobała mi się ścieżka dźwiękowa. Podczas oglądania filmu w ogóle nie zwracała na siebie uwagi, a po przesłuchaniu jej w domu, uważam, że była przeciętna. W innych ekranizacjach bardziej mnie zachwycała, tak, że niektórych utworów mogłam słuchać bez końca, a ta mnie zanudziła.
"Miłość bez końca" to dość dobry film, ale bez rewelacji. Przyjemnie się go ogląda, można się odprężyć i zrelaksować. Jednak jest mnóstwo lepszych ekranizacji, a ta nie wyróżnia się wśród nich niczym szczególnym. Niemniej, książkę zamierzam przeczytać, bo wiadomo, że twórcom mogło się nie udać ująć wszystkiego tak dobrze, jak przedstawił to autor.
Moja ocena: 7/10

środa, 23 lipca 2014

Wakacyjny stos 3/2014 (12)

19 komentarzy:
Aż wstyd się przyznać, bo... Ostatni stosik pokazywałam wam w kwietniu! Ale nie miałam za bardzo co pokazywać, bo do tej pory trzymam się swojego odwyku od kupowania i książek zdobyłam naprawdę malutko. Za to polubiłam się z teraz z bibliotekami :)
Od góry:
  • "Gra w kłamstwa" Sara Shepard - jakiś czas temu miałam ochotę na zakupy książkowe i nie mogłam się oprzeć :) To chyba było coś koło Dnia Książki, więc miałam swoje usprawiedliwienie :D Ale długo nie mogłam się zdecydować, jakie lektury wybrać. Padło na tą i dwie inne. Ta seria Sary Shepard bardzo mnie interesowała, bo PLL mimo wszystko lubię czytać :) Tylko ciekawe, kiedy się za nią wezmę... Kupione w księgarni internetowej Znak.
  • "Jutro 2. W pułapce nocy" John Marsden - pierwszą część uwielbiam! Chyba niedługo zabiorę się za tą, bo nie wytrzymam tyle w niepewności, co się dalej stanie :) Tę książkę też kupiłam na Dzień Książki w Znaku :)
  • "Mechaniczny książę" Cassandra Clare - pierwszą część czytałam jakoś jesienią tego roku, ale recenzję, choć dawno napisałam, opublikowałam dopiero niedawno. Nie posiadam co prawda poprzedniego tomu, ale nie mogłam się doczekać lektury tego, resztę dokupię później xD Powieść dostałam od rodziców na bierzmowanie (w końcu każda okazja jest dobra, by dostać książkę) ^^
  • "Lato drugiej szansy" Morgan Matson - jestem w tej książce nieodwołalnie zakochana!! To chyba mój ideał YA, no chyba że "Hopeless" to przebije, ale niedługo zobaczymy :) Dostałam lekturę od portalu literatura juventum; recenzja.
  • "Tak blisko" Tammara Webber - to już ostatnia zdobycz z Dnia Książki, tym razem z Taniej Książki :) Słyszałam o tej książce same pozytywne opinie i już nie mogę się doczekać lektury! Muszę się przyznać, że w chwili obecnej YA to mój ulubiony gatunek <3
  • "Tylko dzięki miłości" Bogna Ziembicka - to dodatek do mojej ukochanej serii o Różanach :) Powieść mi się podobała, choć chwilami mnie nużyła. Dostałam od wyd. Otwartego; recenzja.
  • "Greckie wakacje" Alyson Noel - zwyczajna młodzieżówka, która w żaden sposób mnie nie zachwyciła. Ot, zwykły przeciętniak. Od Juventum; recenzja.
  • "Wierna" Veronica Roth - moja siostra kupiła ją w Empiku jeszcze przed premierą :) To jedna z jej ulubionych serii. Ja dopiero teraz wzięłam się za tę część i muszę przyznać, że bardzo wciąga. Szkoda będzie mi się rozstać z bohaterami, choć ten cykl mnie aż tak nie zachwyca, ale przyjemnie się go czyta :)
  • "Pożeracz snów" Bettina Belitz - ta książka to totalne dno. Brakuje mi sił, by napisać jej recenzję, więc za dużo wam o niej nie powiem. Mogę tylko ostrzec, żeby nie zbliżać się do niej bez kija. Jedyne, co zasługuje w niej na uwagę, to zakończenie. To jeden z niewielu paranormali bez happy endu. Pożyczona od koleżanki.
  • "Dziewczyna w stalowym gorsecie" Kady Cross - powieść nie była spektakularna, ale też nie zła. W niektórych momentach naprawdę mi się podobała. Jednak chyba nie przeczytam kolejnych tomów. Z biblioteki; recenzja.
  • "Zaćmienie" Stephenie Meyer - niektórzy mogą to uznać za śmieszne, ale bardzo lubię serię "Zmierzch". Pierwsza część pomogła mi się pozbierać w trudnych momentach i do tej pory mam do niej sentyment :) Ten tom również uważam za świetny, bardzo mnie wciągnął i oczarował. Została mi tylko czwarta część do przeczytania, mam ją nawet na półce, ale jakoś nie chcę się za nią zabierać. Szkoda mi skończyć serię, choć wiem jak się skończy, bo filmy już dawno oglądałam :) Z biblioteki.
  • "Anna i pocałunek w Paryżu" Stephanie Perkins - typowa młodzieżówka, bardzo infantylna, ale słodka. O dziwo nie irytowała mnie tak bardzo jak inne, nawet miło się ją czytało, ale to nadal przeciętniak. Z biblioteki; recenzja.
A to druga część stosu, tym razem książki przyniesione z innej biblioteki dość niedawno, a w tym tygodniu znów się do niej wybieram :)
Od góry:
  • "Spójrz mi w oczy" Lisa Scottoline - świetna opowieść :) Nawet moja mama się na nią skusiła i też jej się bardzo podobała. Mam ochotę na inne książki spod pióra pani Scottoline! Recenzja.
  • "Brzydcy" Scott Westerfeld - znalazłam ją zapomnianą w bibliotece. Już od dawna chciałam się z nią zapoznać, bo słyszałam, że ma być na jej podstawie film. Powiem tak: okładka jest adekwatna do tytułu. Ohyda! Za to treść na początku mi się nie podobała, ale później się do niej przekonałam. Chyba wypożyczę kolny tom :) A na recenzję nie liczcie :D
  • "Wyspa Masek" Pierdomenico Baccalario - "Ulysses Moore" to seria skierowana raczej do młodszych czytelników, ale lubię ją od czasu do czasu poczytać :) Bardzo miła lektura, a przede wszystkim ciekawa! I tu także recenzji nie będzie :)
To wszystko. Jak widzicie nie dużo, ale ja się z tego cieszę. Mogę w końcu czytać książki z własnych półek :) A już niedługo, bo po moich urodzinach (31 lipca :)), pokażę wam swoje zbiory! Nie mam już miejsca na półkach, więc uznałam, że to czas na to. Bo później musiałabym wam pokazywać lektury poustawiane na podłodze, a od tego może aż boleć serce xD Jednak na razie sobie jakoś radzę.

niedziela, 20 lipca 2014

"Spójrz mi w oczy" Lisa Scottoline

7 komentarzy:

Autor: Lisa Scottoline
Tytuł: Spójrz mi w oczy
Tytuł oryginału: Look again
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2012
Liczba stron: 488

Ellen Gleeson samotnie wychowuje swojego adoptowanego synka Willa. Pewnego dnia znajduje w swojej skrzynce pocztowej ulotkę o uprowadzonych dzieciach. Jedno ze zdjęć wydaje się niepokojąco znajome. Chłopczyk na nim wygląda dokładnie tak samo jak Will. Adopcja została przeprowadzona całkowicie legalnie, ale myśl o tym nie daje jej spokoju, więc kobieta postanawia rozpocząć śledztwo na własną rękę. Odkrywa coraz to bardziej szokujące tropy i posuwa się coraz dalej, aby odkryć prawdę, której być może nie chce znać. Swoją dociekliwością może sprowadzić niebezpieczeństwo nie tylko na siebie, ale też na swojego synka. Co odkryje Ellen? Co zrobi, jeżeli okaże się, że jej Will to porwane dziecko z ulotki? Odda go jego biologicznym rodzicom, czy może zatrzyma przy sobie?
Lisa Scottoline to amerykańska autorka licznych bestsellerów „New York Timesa”. Jej książki ukazały się w ponad trzydziestu krajach, a łączny nakład przekroczył trzydzieści milionów egzemplarzy. Pisarka obecnie mieszka w Pensylwanii wraz ze swoimi zwierzakami. W tym miesiącu została wydana w Polsce jedna z jej nowszych powieści, „Wracajmy do domu”.
Do tej pory nie miałam styczności z twórczością pani Scottoline, choć jej powieści bardzo mnie intrygowały. Porusza w nich wiele niezwykle trudnych tematów, przez co nie czyta się ich tak lekko i łatwo. Czytelnik musi pomyśleć podczas lektury, zastanowić się, co by zrobił na miejscu danego bohatera. Uwielbiam tego typu powieści, dlatego książki Lisy Scottoline prędzej czy później trafiłyby w moje ręce.
W powieści występuje wątek kryminalny jako jeden z głównych. Uważam, że autorka świetnie go poprowadziła. Śledziłam go z zapartym tchem i w jednym momencie aż zmroziło mi krew w żyłach. To, co odkrywała główna bohaterka prowadziło do coraz niebezpieczniejszych sytuacji, a historia sprzed kilku lat, którą starała się odtworzyć, była coraz mroczniejsza. Mogłam bliżej przyjrzeć się przerażającemu tematowi, jakim jest porywanie dzieci i przyjrzeć się mu z perspektywy bohaterów, którzy tego doświadczyli.
Postaci w książce zostały niezwykle dopracowane i wspaniale wykreowane. Czułam, jakbym czytała o prawdziwych ludziach. Lisa Scottoline świetnie przedstawiła przepiękną miłość matki do adoptowanego dziecka. Bardzo dobrze oddała wszystkie emocje, jakie odczuwała Ellen. Inni bohaterowie również zapadli mi w pamięci, na przykład cudowny Marcelo, Sarah czy Bill, a także ojciec Ellen.
Autorka, zanim napisała „Spójrz mi w oczy” musiała najpierw poświęcić mnóstwo czasu na poszukiwanie informacji dotyczących procedur przy porwaniach dzieci czy nawet pracy prawników. Świetnie dopracowała swoją książkę pod tym względem i należą jej się za to ogromne brawa.
Jedyne, co mnie irytowało, to zachowania głównej bohaterki. Denerwowała mnie jej dociekliwość i to, że była gotowa nawet stracić pracę, aby poznać prawdę. Ja na jej miejscu chyba wolałabym pozostać w błogiej nieświadomości i już wcześniej uznałabym ten niepokój dotyczący ulotki za zwykłe urojenia. Jednak nie uważam tego za dużą wadę, ponieważ Ellen miała po prostu zupełnie inny charakter niż ja. No i była dziennikarką, więc miała to poszukiwanie prawdy we krwi.
„Spójrz mi w oczy” to świetna lektura poruszająca trudne tematy, która wciąga tak, że czyta się ją aż do ostatniej strony. Wywołała we mnie mnóstwo emocji, a pod koniec bardzo wzruszyła. Z pewnością sięgnę po kolejne dzieła pani Scottoline, bardzo polubiłam jej styl pisania. Myślę, że powieść spodoba się wszystkim kobietom, a szczególnie matkom, ponieważ porusza temat miłości do dziecka i wspaniale go obrazuje. Panie będą mogły sobie odpowiedzieć na pytanie, co by zrobiły w podobnej sytuacji.
Moja ocena: 9/10

piątek, 18 lipca 2014

"Mechaniczny anioł" Cassandra Clare

9 komentarzy:

Autor: Cassandra Clare
Tytuł: Mechaniczny anioł
Tytuł oryginału: The Clockwork Angel
Wydawnictwo: MAG
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2010
Liczba stron: 472

Tessa Gray płynie statkiem z Nowego Jorku do swojego brata, do Londynu. Jednak na miejscu nie czeka na nią Nathaniel, tylko tajemnicze dwie kobiety, które każą na siebie mówić Mroczne Siostry i twierdzą, że przysłał je pan Gray. Theresa wsiada z nimi do powozu, jednak nie dociera do miejsca będącego jej celem. Starsze panie trzymają ją w starym i przerażającym domu oraz wymagają umiejętności, jakich dziewczyna nigdy w sobie nie podejrzewała. Tak zaczyna się jej przygoda w świecie, o którym do tej pory nie miała pojęcia. Poznaje przystojnego Willa i ludzi zwanych Nocnymi Łowcami, którzy mogą jej pomóc odnaleźć brata będącego w niebezpieczeństwie.
Może powinnam zacząć tę recenzję od słów: „Witajcie ponownie w świecie Nocnych Łowców!”? Tak się stęskniłam za Nefilim, Podziemnymi i ich przygodami, że przeczytanie serii „Diabelskie maszyny” było tylko kwestią czasu. Jest ona prequelem „Darów Anioła”, opowiada wydarzenia sprzed czasów Jace’a i Clary, a dokładnie z XIX wieku, kiedy to żyli ich przodkowie. Oczywiście oba cykle można czytać bez znajomości drugiego, choć są ze sobą powiązane. Opowiadają dwie zupełnie różne historie, aczkolwiek tak samo interesujące.
Cassandra Clare zalicza się do grona moich ulubionych autorów, po których twórczość będę sięgać zawsze i wszędzie. „Dary Anioła” wywarły na mnie ogromne wrażenie, film także mnie zachwycił. Dlatego w oczekiwaniu na ostatnią część postanowiłam poznać „Diabelskie maszyny” i zobaczyć świat Nocnych Łowców od innej strony.
Moje zdanie można by wyrazić w jednym słowie – „Wow!”. Nie spodziewałam się tak dobrej opowieści. Owszem, po Cassie oczekiwałam wiele, a nawet jeszcze więcej, ale obawy oczywiście były. Na szczęście, nieuzasadnione. Teraz już rozumiem ten zachwyt, te wszystkie wspaniałe słowa, jakimi był określany „Mechaniczny anioł”. Już wszystko wiem, a ty, czytelniku, też się dowiedz.
Bardzo ciekawy jest fakt, że w powieści nie mamy do czynienia z przypadkowymi Nocnymi Łowcami, a z przodkami bohaterów poznanych w „Mieście Kości” i dalszych tomach. Wszystkie wymieniane nazwiska były mi znane, Lightwood, Herondale, Wayland i inne. Niektóre cechy u członków tych rodzin odnajduje się kilka pokoleń później. Ale nie, postaci nie są kopią tych z „Darów Anioła”. Wszystkie pokochałam i będą bliskie mojemu sercu. A szczególnie Will i Tessa.
Wątek miłosny jest subtelny, delikatny i naturalny. Nie przesłodzony i sztuczny, jak często się zdarza. Rozwija się bardzo powoli i często zaskakuje. Cassandra Clare nie przedstawiła sielanki, idealnej pary, tylko uczucie, które mogą napotkać różne trudności. Męski bohater wcale nie był bez skazy, często wyprowadzał Tessę z równowagi, wszczynał kłótnie, co chwilę zmieniał zdanie i nie chciał się przyznać do swoich uczuć. Dość… Problematyczny. Wątek miłosny nie wysuwał się na pierwszy plan, na początku był niemal niezauważalny, co także jest bardzo ważne.
Okładki, które początkowo Wydawnictwo MAG nam zaserwowało, są brzydkie i gdybym nie wiedziała, jak wspaniałą kryją treść, nigdy nie sięgnęłabym po powieść. Na szczęście wydawca się zreflektował i w listopadzie tamtego roku mogliśmy powitać trylogię w oryginalnych, pięknych i zachwycających okładkach, w których nie omieszkam sobie sprawić egzemplarzy.
Choć „Mechaniczny anioł” mnie zachwycił, bliższe memu sercu na zawsze pozostaną „Dary Anioła”, ponieważ to moja pierwsza historia o Nocnych Łowcach. „Diabelskim maszynom” oczywiście niczego nie brakuje i już nie mogę się doczekać kolejnych serii o Nefilim zaplanowanych przez autorkę, a jeszcze kilka ich będzie. Najbliższa to „The Dark Artifices” zaplanowana na 2015 rok.
Książka jest genialna. Cassandra Clare jest genialna. Poproszę o więcej! Jednak nie chcę tak szybko pożegnać się z Tessą, więc nie spieszy mi się z kolejnymi tomami. Autorka ma talent, którego nie marnuje. Jej powieści chce się czytać, nie można się od nich oderwać. Teraz bez żadnych obaw będę sięgała po jej twórczość. Do tego zachęcam również czytelników – warto, naprawdę warto. Mam nadzieję, że zapamiętacie moje słowa i ktoś kiedyś będzie mi wdzięczny za polecenie tak niesamowitej lektury!
Moja ocena: 10/10
 
Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ II   

środa, 16 lipca 2014

Gdzie najczęściej kupuję książki?

20 komentarzy:
Jak pewnie wielu innych moli książkowych, jestem zakupoholiczką. Nałogowo kupuję nowe książki. Czasem nieważne, że nie miałam jakiejś w planach. Wystarczy, że jest przeceniona. Codziennie przychodzi do mnie na maila kilka ciekawych ofert książkowych i po prostu nie mogę się powstrzymać, żeby nie sprawdzić, czy nie ma przypadkiem jakiejś ciekawej pozycji. Jestem łowcą promocji i takie -10%, -20% nie sprawiają mi już takiej satysfakcji.
źródło

Sama się sobie dziwię, jak kiedyś mogłam kupować książki w Empiku. To chyba najgorsze miejsce, w jakim można nabyć taki skarb. Obowiązują tam ceny okładkowe, które w tych czasach są okropnie wysokie. Niestety, sporo ludzi nie zna księgarni, gdzie mogłoby kupić powieść trochę taniej. Ceny mogą odstraszać ludzi od czytania, niektórzy myślą, że bycie książkoholikiem dużo kosztuje. Może i tak, ale nie zapominajmy o bibliotekach, które oferują nam mnóstwo lektur, nawet takich, jakich nie dostaniemy w zwykłej księgarni.

źródło
Ja, jako że uwielbiam mieć książki na własność, bardzo często wydaję ostatnie pieniądze na zakupy książkowe. Oczywiście odwiedzam też biblioteki, ale są powieści, które po prostu MUSZĘ mieć. I nikt mnie nie odwiedzie od tego przekonania. Gdzie więc kupuję swoje skarby, aby choć trochę zaoszczędzić lub kupić po prostu więcej za cenę jednej lektury?

1. Znak - uwielbiam robić tu zakupy! Co prawda, nie ma zbyt dużego wyboru, bo ta księgarnia oferuje tylko książki wydane przez wydawnictwa z Grupy Znak. Te wydawnictwa mają bardzo ciekawą ofertę i sporo lektur z mojej listy do przeczytania mogę kupić właśnie w tej księgarni internetowej. Jakie są jej plusy? W księgarni niemal przez cały czas są jakieś promocje, a ciągle obowiązuje kod rabatowy od Lubimy Czytać na -30%. Można go zdobyć wchodząc na stronę księgarni właśnie z linku z tej strony. Kolejną zaletą jest przesyłka. Dostawa do Paczkomatu jest za darmo i ja zawsze z niej korzystam. Często bywają również promocje na dostawę. Dodatkowo, książki zawsze przychodzą baaardzo szybko. Jeżeli zamówi się je rano, zazwyczaj mogę jej odebrać już następnego dnia. Za każdym razem jestem w szoku, że tak szybko otrzymuję swoje zamówienie :) Powieści są dokładnie zapakowane i docierają w nienaruszonym stanie. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żeby lektura dotarła nawet w najmniejszy sposób uszkodzona, a zamawiałam tam już mnóstwo razy. Link do strony księgarni.


2. Matras - to chyba jedna z najbardziej znanych księgarni. Zna ją niemal każdy mol książkowy :) Ja się o niej dowiedziałam niestety później, bo długo myślałam, że w Białystoku nie ma żadnego oddziału xD Jak się tylko zorientowałam, że jednak jest, od razu ją pokochałam. Książki można tu kupić niemal najtaniej. Jest możliwość zamówienia przez Internet i odebrania w księgarni, wtedy przesyłka jest za darmo. Prawie cały czas pojawiają się jakieś nowe promocje, dlatego warto śledzić ich stronę. Ciągle są pewne książki w promocji i kosztują ok. 9,90 zł. Za dodanie recenzji na stronę można zdobyć dodatkowy rabat -5%, z którego ja korzystam za każdym razem :) Tu powieści nie przychodzą aż tak szybko, trzeba poczekać kilka dni, a czasem nawet tydzień, jednak nie za bardzo mi to przeszkadza. Lektury nie zawsze są zapakowane w karton, czasem zdarzało mi się otrzymywać je owinięte tylko w folię, przez co były narażone na uszkodzenia. Na szczęście, zazwyczaj nic złego się z nimi nie działo. Chyba tylko raz książka miała małe uszkodzenie na okładce, ale dało się to przeżyć ;) Link do strony księgarni.


3. Tania Książka - to trzecia w kolejności księgarnia, w której robię najczęściej zakupy. Nie wszystkie książki można tutaj dostać tanio, ale bardzo często są tutaj korzystne promocje, że można kupić lekturę za parę złotych. Nowości można dostać w dość dobrej cenie, w porównaniu do innych sklepów. Tutaj też, wchodząc z Lubimy Czytać, powieści są o kilka złotych taniej, co udało mi się zauważyć, bo chyba nigdzie nie ma nic napisane o takiej promocji. Tutaj odbiór osobisty jest możliwy tylko w Białystoku i Warszawie i nie są to typowe księgarnie, nie można na miejscu nabyć książki, można tam tylko odebrać zamówienie. Możliwa jest również wysyłka zamówionych powieści, najtańsza dostawa to oczywiście do Paczkomatu, ale ja już zdążyłam się z nimi polubić, więc polecam :) Na szczęście, ja mogę odebrać swoje skarby z Białegostoku :) Tutaj niestety lektury nie są w nic zapakowane i są narażone na uszkodzenia. Pierwsza powieść, jaką tam kupiłam, była lekko uszkodzona, ale jakoś to przeżyłam. Później nie miałam już żadnych nieprzyjemności. Zamówienie przychodzi zazwyczaj po kilku dniach, dość szybko. Link do strony księgarni.


4. Selkar - tę księgarnię kiedyś uwielbiałam i tylko tam robiłam zakupy, zanim nie poznałam innych. Uważam, że kiedyś miała lepsze oferty, teraz ciężko znaleźć tam coś w promocji, ale jednak się da :) Na przykład, dość niedawno kupiłam tam "Betę" za 19 zł :) Tu również jest możliwy darmowy odbiór osobisty w Białystoku, ale niestety tylko w tym mieście. Przesyłka jest dość droga, koszt dostawy to kilkanaście złotych, więc się nie opłaca przy małych zakupach. Niestety, na zamówienie czeka się dość długo. Raz czekałam na jedną książkę około miesiąc, bo mieli jakieś problemy. Kiedy kupiłam mamie książkę na Dzień Matki, nie doszła na czas... I było dość głupio... Teraz już jakoś to wszystko zorganizowali, ale zazwyczaj na powieść trzeba z tydzień poczekać, więc nie warto kupować tu prezentów. Raz miałam w Selkarze bardzo nieprzyjemną sytuację, bo kupiłam bardzo tanio książkę, na której mi zależało, a dostałam ją strasznie zniszczoną, niektóre strony były wręcz porwane! Nie mogli jej wymienić, ale na szczęście zwrócili mi pieniądze. Link do strony księgarni.


5. Targi Książki - to ostatnie z miejsc, gdzie można tanio kupić lektury. Niestety, taka okazja zdarza się tylko raz na rok i nie we wszystkich miastach. Mimo wszystko warto pójść na targi, kiedy już będę, bo niektórzy wydawcy robią naprawdę świetne promocje. Można zdobyć książki za kilka złotych! Ja uwielbiam targi i zawsze czekam na to wydarzenie przez cały rok.


Istnieje oczywiście jeszcze wiele miejsc, gdzie można nabyć książki. Ja korzystałam na razie tylko z kilku, ale te są moje ulubione. Warto jeszcze zaglądać do antykwariatów, można znaleźć tam cudeńka :)

źródło
Jak widzicie, książki można nabyć nie tylko w Empikach czy drogich księgarniach, gdzie płaci się cenę okładkową. Mam koleżankę, która nie ufa tego typu sklepom i woli przepłacać, ale moim zdaniem warto spróbować. Można znaleźć naprawdę ciekawe księgarnie i trochę zaoszczędzić.

Wiem, że pewnie wielu moli książkowych zna te miejsca i niczego nowego nie odkryłam, pisząc to, ale może pomogłam osobom, które są mniej obyte w tym książkowym świecie :)
źródło

A Wy gdzie kupujecie książki? Możecie polecić mi jakieś miejsca?

niedziela, 13 lipca 2014

To już trzy lata!

14 komentarzy:
Wstyd się przyznać, ale zapomniałam o urodzinach bloga xD Trzy lata minęły już 9 lipca, ale przez ostatnie tygodnie wcale o tym nie myślałam, ta data wypadła mi z głowy... Wakacje sprawiają, że zapominam o takich sprawach :)
Tym razem będzie krótko, bo nie ma sensu się rozpisywać. Dziękuję wszystkim czytelnikom za wsparcie, za to, że ciągle czytacie moje wpisy, mimo że ostatnio to wszystko zaniedbałam. Wiem, że w liceum będę miała jeszcze mniej czasu na pisanie, więc nawet nie będę obiecywać poprawy. Tak jak już informowałam was w podsumowaniu czerwca - zamierzam pisać recenzje tylko tych książek, o których mam coś do powiedzenia. Mam nadzieję, że dzięki temu jakość recenzji się poprawi. Teraz jeszcze będę wstawiać zaległe, te, które napisałam dawniej, ale o nich zapomniałam. Nie chcę, aby się zmarnowały. Ale niedługo pojawią się nowe. Możliwe że jutro uda mi się coś napisać o GNW :) A, i obiecywałam stos, pojawi się pewnie w tym tygodniu. I możliwe, że na wakacjach pojawi się kilka mini stosików, w których będę wam pokazywała książki, które przyniosłam z biblioteki :) Zamierzam teraz częściej je odwiedzać.
Jeszcze raz dziękuję wam za wszystko, mam nadzieję, że dotrwamy do czwartego roku ^^
Pozdrawiam!

poniedziałek, 7 lipca 2014

"Lato drugiej szansy" Morgan Matson

8 komentarzy:

Autor: Morgan Matson
Tytuł: Lato drugiej szansy
Tytuł oryginału: Second Chance Summer
Wydawnictwo: Jaguar
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2014
Liczba stron: 416

Taylor Edwards jest całkiem przeciętną nastolatką. Nie ma żadnych nadzwyczajnych umiejętności, tak jak jej rodzeństwo – Gelsey i Warren. Jedyne co potrafi, to uciekać przed kłopotami i trudnymi sytuacjami – i zazwyczaj właśnie to robi. Jednak przychodzi czas, kiedy Tay nie może uciec przed problemami. Okazuje się, że jej ojciec jest ciężko chory. Dlatego cała rodzina postanawia wyjechać na całe wakacje do ich letniego domku nad jeziorem, w którym nie byli od pięciu lat, a niegdyś przyjeżdżali co roku. Dziewczyna czuje panikę przed powrotem do przeszłości, ponieważ oznacza to konfrontację z najlepszą przyjaciółką i pierwszą miłością, których bardzo zraniła. Taylor musi w końcu dorosnąć i zmierzyć się z problemami, jakie zostawiła nad jeziorem, oraz tymi, które dopiero nadchodzą. To może być ostatnia szansa na naprawienie wszystkich błędów…
Morgan Matson urodziła się w Nowym Jorku, a teraz mieszka w Los Angeles. W młodości otrzymała pracę w księgarni w dziale dziecięcym i to tam zakochała się w literaturze Young Adult. Autorka bardzo lubi podróżować i robi to, kiedy tylko może. Wycieczki zainspirowały ją do napisania pierwszej powieści – „Aż po horyzont”, którą wydała w 2010 roku. Później pojawiły się dwie kolejne – „Lato drugiej szansy” oraz „Since You've Been Gone”, której nie ma jeszcze w Polsce, ale dopiero ukazała się ona za granicą, więc można mieć nadzieję, że i w naszym kraju niedługo się pojawi. Obecnie pani Matson pisze czwartą powieść, która ukaże się w 2016 roku.
„Lato drugiej szansy” zainteresowało mnie w momencie przeczytania opisu książki. Byłam zachwycona, ponieważ idealnie wpasowywała się w mój gust i posiadała to wszystko, czego wymagam w literaturze YA. Kiedy wpadła w moje ręce, zaczęłam skakać z radości i nie mogłam się doczekać lektury, dlatego prawie od razu rozpoczęłam czytanie.
Najmocniejszą stroną powieści są bohaterowie. Każda postać jest tak realna, że czułam, jakbym obserwowała kawałek życia rodziny, która naprawdę gdzieś w tym świecie żyje. Bardzo się ze wszystkimi zżyłam i po skończeniu lektury czuję pustkę, jakby czegoś mi brakowało. Taylor okazała się właśnie taką główną bohaterką, jakie lubię najbardziej. Popełniła wiele błędów, ale miała dość odwagi, aby w końcu stawić im czoła. Konfrontacja z problemami, które długo ją nękały, musiała być trudna. Dobrze poznałam również jej rodzinę i przyjaciół. Morgan Matson udało się każdego przedstawić w taki sposób, że czułam, jakbym znała ich przez całe życie, tak jak Taylor. Na szczególną uwagę zasługuje relacja Tay z Lucy, która została mistrzowsko przedstawiona.
W „Lecie drugiej szansy” został poruszony problem nieuleczalnej choroby. Ojcu głównej bohaterki zostało zaledwie kilka miesięcy życia i rodzina miała tylko te jedne wakacje na pożegnanie się z nim. Był to zdecydowanie najbardziej wzruszający, jak i najtrudniejszy wątek w książce. Uświadomiłam sobie, że niejedna rodzina musi przechodzić coś podobnego i poczułam całkowitą bezradność, ponieważ nie da się z tym nic zrobić. Autorka wspaniale przedstawiła ten wątek, a wiem, że nie było to łatwe zadanie. Niesamowicie mnie wzruszyła, nie płakałam tak przy książce od czasu „Kosogłosa”, a ja mam naprawdę twarde serce, jeżeli o to chodzi.
Morgan Matson posługuje się niezwykle bogatym i barwnym językiem. Od pierwszych zdań pokochałam jej styl i byłam pod wielkim wrażeniem jej umiejętności. To dopiero druga powieść autorki, a ona już potrafi tak oczarować czytelnika, że chciałby na zawsze pozostać w świecie, jaki wykreowała. Mam jedynie zastrzeżenia do korekty, ponieważ nie dało się nie zauważyć literówek czy błędów stylistycznych, jakie zostawiono.
„Lato drugiej szansy” to mistrzowsko napisana książka. Rozbiła moje serce na kawałki i posklejała je na nowo. Odnalazłam swój ideał powieści Young Adult i wątpię, czy jakakolwiek ją przebije. To zdecydowanie najlepsza lektura przeznaczona dla młodzieży, jaką czytałam w całym swoim życiu. Niesamowicie wzrusza i bawi, zapewnia niezapomnianą przygodę w górskiej miejscowości o nazwie Lake Phoenix. Kiedy będziecie po nią sięgać, nie zapomnijcie o chusteczkach!
Moja ocena: 10/10
 
Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl
 Za egzemplarz książki dziękuję w/w portalowi!

czwartek, 3 lipca 2014

"Tylko dzięki miłości" Bogna Ziembicka

4 komentarze:

Autor: Bogna Ziembicka
Tytuł: Tylko dzięki miłości
Wydawnictwo: Otwarte
Miejsce i rok wydania: Kraków 2014
Liczba stron: 400

Zuzanna Hulewicz przeżywa żałobę po tragicznej śmierci swoich rodziców i siostry. Opiekuje się nią babcia Jadwiga. Razem często bywają w dworku w Różanach, gdzie mieszka mężczyzna, w którym dziewczyna jest zakochana od długiego czasu, a który jest nieosiągalny. Odbywają również niesamowite podróże po Europie, dzięki którym Zuzia poznaje Joachima. Na początku jest on dla niej obojętny, jednak później ich znajomość przeradza się we wspaniałą przyjaźń, a nawet coś więcej. Jednak przychodzą ciężkie czasy, a wraz z nimi wojna i Zuzanna musi się pożegnać z osobami, które znała i kochała. Czy jeszcze kiedyś się z nimi spotka? Czy te relacje przetrwają wojnę?
Seria Bogny Ziembickiej o Różanach jest niezwykle bliska mojemu sercu. Autorka pięknie pisze o naszej ojczyźnie, o Krakowie i powinna być przykładem dla innych polskich pisarzy, ponieważ pokazuje, że nie trzeba przenosić akcji do innego kraju, aby zainteresować czytelnika. Jej książki mnie zachwycają i jestem ogromną fanką serii o Zosi Boruckiej. „Tylko dzięki miłości” to dodatkowa część cyklu opowiadająca o młodości jednej z bohaterek.
Pani Zuzanna od początku była jedną z moich ulubionych postaci. Już wcześniej bardzo podobały mi się fragmenty z jej dziennika i bardzo się ucieszyłam, kiedy się dowiedziałam, że ma powstać cała książka. Czy była ona tak dobra, jak pozostałe części? Czy może okazała się zbędna?
Historia opisana przez autorkę niezwykle mnie wciągnęła. Tym bardziej, że w tle ukazywała prawdziwe wydarzenia z historii Polski, ale też i świata. Czytając ją, naprawdę przenosiłam się do czasów dwudziestolecia międzywojennego i czułam ten klimat zbliżającej się wojny. Podchodziłam do tego bardzo emocjonalnie, przeżywałam wszystkie wydarzenia wraz z bohaterką. Czas wojny Bogna Ziembicka również pokazała świetnie. Mogłam zobaczyć ją z punktu widzenia zwykłych ludzi.
Niestety, w powieści niewiele się dzieje. Bywało wiele stron, na których w każdym wpisie Zuzanny widniało zaledwie parę krótkich zdań. Przyznam, że się wtedy nudziłam i miałam ochotę przekartkować książkę do ciekawszego momentu, ale byłoby to wbrew moim zasadom i musiałam to przetrwać.
W „Tylko dzięki miłości” pojawiało się wiele rysunków czy wycinków z gazet, co sprawiło, że książka naprawdę przypominała dziennik. Uważam to za ciekawy zabieg, lecz niestety nie wszystkie artykuły mnie zaciekawiły. Niektóre czytałam z prawdziwym zainteresowaniem, natomiast inne mnie nudziły. W niektórych miejscach było ich naprawdę dużo i szczerze mówiąc, lekko mnie to irytowało. Wolałam czytać kolejne zapiski z dziennika. Muszę jednak pochwalić wydawnictwo, ponieważ te wycinki prezentują się naprawdę świetnie, wyglądają jak prawdziwe fragmenty gazet z lat trzydziestych XX wieku, dodają wspaniałego klimatu.
Muszę jeszcze koniecznie pochwalić okładkę, która jest przepiękna. Naprawdę mnie zachwyciła i świetnie pasuje do całej książki. Zdjęcia z tyłu również są wspaniałe i niezwykle klimatyczne. Oddają urok tamtych lat. Wydawnictwo Otwarte włożyło w nią mnóstwo pracy i zadbało o każdy szczegół.
„Tylko dzięki miłości” to lektura warta uwagi. Koniecznie powinni ją przeczytać fani cyklu o Różanach, ale nie tylko. Do zapoznania się z tą częścią nie potrzeba znajomości poprzednich. Uważam, że jest ona świetnym dodatkiem do serii i spodoba się osobom, które tak jak ja polubiły panią Zuzannę. Serdecznie polecam i czekam na kolejne dzieła spod pióra pani Ziembickiej.
Moja ocena: 7/10

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
http://otwarte.eu/

wtorek, 1 lipca 2014

Zapowiedzi lipcowe

6 komentarzy:
2 lipca
Autor: Jamie McGuire
Tytuł: Piękna katastrofa
Opowieść o trudnej miłości i namiętności, pojawiających się na przekór zdrowemu rozsądkowi.

Dziewiętnastoletnia Abby Abernathy wybiera uniwersytet jak najdalej od domu rodzinnego, żeby zapomnieć o przeszłości u boku matki alkoholiczki i ojca hazardzisty oraz o własnej głęboko skrywanej tajemnicy. Marzy o ustabilizowanej przyszłości.

Travis Maddox uosabia wszystko to, od czego Abby chce uciec: brutalną siłę, fantazję i niefrasobliwość w związkach z dziewczynami, które o dziwo nie mają mu za złe, że zalicza jedną po drugiej. Tylko Abby - choć czuje, że jakaś zupełnie dla niej niezrozumiała siła przyciąga ją do tego chłopaka - nie chce mu ulec. A jednak godzi się na proponowany przez niego zakład: jeśli wygra ona, Travis zostawi ją w spokoju; w razie jego wygranej zamieszka z nim na miesiąc.

Czego Abby boi się bardziej? Wygranej czy przegranej?
Od April: Już od dawna ta powieść mnie interesowała i bardzo się cieszę, że w końcu zostanie wydana w Polsce :) Na pewno kupię ją jakoś niedługo, bo takie książki najlepiej się czyta w wakacje.
Autor: Emily Giffin
Tytuł: Ten jedyny
A jeśli ten jedyny, którego pragniesz, nie jest tym, którego powinnaś kochać...

Czasem wymarzony książę z bajki okazuje się wielką pomyłką.
Czasem ktoś, kto miał kochać, głęboko rani.
Czasem miłość rodzi się tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa.

W życiu Shei wszystko jest pokręcone. Zamiast chodzić z matką na proszone obiadki, woli oglądać mecze. Zamiast cieszyć się, że ma chłopaka, który jest obiektem powszechnych westchnień, zastanawia się, czy to na pewno ten jeden jedyny. A jeśli nie on, to kto? I dlaczego nowe uczucie jest takie trudne?
Czy Shea wybierze lojalność i przyjaźń, czy odważy się postawić wszystko na miłość?
Od April: Mam w domu jedną książkę tej autorki i zamierzam niedługo się za nią zabrać :) Wszystkie zapowiadają się niesamowicie :)
7 lipca
Autor: Yelena Black
Tytuł: Taniec cieni
Rodzina Margaret nie może się otrząsnąć po jej tajemniczym zaginięciu. Wobec bezradności policji Vanessa, młodsza siostra Margaret, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i wstępuje do Nowojorskiej Akademii Baletowej, z której przed trzema laty zniknęła jej siostra.
 
Talent Vanessy natychmiast zostaje dostrzeżony. Wkrótce dziewczyna dostaje główną rolę w balecie Igora Strawińskiego "Ognisty ptak". Nie może jednak cieszyć się tym w pełni z powodu wrogości starszych koleżanek, zwłaszcza Anny Franko, która zarzuca Vanessie, że ukradła jej rolę... i chłopaka.
Zmęczona próbami, przybita intrygami Anny, zagubiona jeśli chodzi o uczucia swojego partnera, Vanessa nie ma czasu na zajmowanie się sprawą siostry. Wszystko się zmienia, gdy dowiaduje się, że Margaret przed swoim zniknięciem również brała udział w próbach do "Ognistego ptaka", i to jako odtwórczyni głównej roli.
Od April: Tak samo jak książka powyżej, "Taniec cieni" zaintrygował mnie, jeszcze zanim zaplanowano wydać go w Polsce :) Wydaje mi się, że będzie to świetny thriller.
9 lipca
Autor: Richelle Mead
Tytuł: Serce w płomieniach
Sydney jeszcze do niedawna nie wiedziała, czy powinna zaufać alchemikom, czy raczej własnym uczuciom. Podjęła jednak decyzję, która zdumiała ją samą. Po dokonaniu tego wyboru nic nie staje się łatwiejsze, wręcz przeciwnie. Gdy przyjeżdża Zoe, siostra dziewczyny, Sydney wątpi, czy utrzyma swoje sprawy w tajemnicy, zwłaszcza że bardzo potrzebuje przyjaźni…. Czy zdoła się skupić na doskonaleniu magicznych umiejętności, skoro jej życiem rządzą namiętność i pragnienie zemsty?
Od April: Uwielbiam Richelle Mead! Mam za sobą już dwie jej serie, a "Kroniki krwi" zaczęłam w tym roku czytać. Mam nadzieję, że kolejne części są tak samo dobre, jak pierwsza.



14 lipca
Autor: Veronica Rossi
Tytuł: Wielki Błękit
Aria i Perry są o krok od Wielkiego Błękitu – miejsca, gdzie nie ma eteru i niebo nie płonie. By się tam znaleźć, muszą uwolnić porwanego Cindera, bo tylko z nim przedostaną się na drugą stronę eterowej ściany.
Czy Osadniczka i Dzikus zdołają skłonić do współpracy skłócone od stuleci plemiona, zanim nieokiełznany żywioł pochłonie ich świat? Czy znajdą szczęście pod czystym niebem?

Wielki Błękit to ostatni tom oszałamiającej trylogii Veroniki Rossi. Autorka stworzyła niezwykły, pełen okrucieństwa i piękna świat – niczym z najlepszych powieści fantasy i science fiction.
Zanurz się w eterycznej historii, pokochasz ją od pierwszej strony.
Od April: Czytałam jakiś czas temu pierwszą część, która była nawet dobra, ale jakoś nie spieszy mi się do kolejnych. Może kiedyś...
Autor: Sara Shepard
Tytuł: Skruszone
„Zawsze wiem, gdzie was znaleźć”.
A.
Spencer, Aria, Emily i Hanna chcą ostatecznie rozprawić się z przeszłością. Aby położyć kres SMS-om z pogróżkami, zmieniają numery telefonów. Rozpoczynają także nowe śledztwo, usiłując zdemaskować tajemniczego prześladowcę.
Determinacja dziewczyn jest godna podziwu. A. ma jednak zdjęcia, których ujawnienie może przysporzyć przyjaciółkom kolejnych kłopotów. Kto tym razem będzie rozdawał karty?
Od April: Kurczę, tych części jest coraz więcej... Ja zatrzymałam się chyba na piątej, a w domu mam jedenaście. W te wakacje zamierzam trochę nadrobić, ale przyznaję, że te tomy nie są już takie dobre jak pierwsze.

15 lipca
Autor: Jasinda Wilder
Tytuł: To ty mnie pokochasz
Córka Coltona i Nell z bestsellera Tylko Ty przeżywa pierwszą wielką miłość, pełną czułości i bólu.
Nazywam się Colton Calloway. Znacie już część mojej historii, ale jest ciąg dalszy. Moja mała córeczka, Kylie, ma już siedemnaście lat, jest piękna i utalentowana, tak jak jej matka. I tak jak Nell ma słabość do niegrzecznych chłopców, mrocznych i pełnych tajemnic. Wiem, że nie mogę jej chronić przed życiem. Pewnego dnia ktoś ją zrani. Mogę ją tylko kochać i być przy niej, kiedy to się stanie…
Nazywam się Oz Hyde. Zawsze pakowałem się w kłopoty. I zawsze byłem sam, dopóki nie spotkałem Kylie. Lecz czy taka dziewczyna jak ona zobaczy w takim chłopaku jak ja coś więcej niż widzą wszyscy: szybki motor, skórzaną kurtkę i blizny na rękach? I czy sprawi, że blizny, których nie widzi nikt, przestaną wreszcie boleć?
Od April: Mam w planach poprzednie części. Mam nadzieję, że to nie będą typowe gnioty od Amber...
24 lipca
Autor: Jay Crownover
Tytuł: Zaryzykuj miłość
Jet i Ayden postanowili być razem – wbrew wszystkim i wszystkiemu.
Lecz przeszłość, od której tak chcieli uciec, powraca…
AYDEN: Myślałam, że nareszcie jestem bezpieczna, wtulona w ramiona Jeta, otulona jego muzyką. Że kiedy jestem z nim, nic mnie już nie zrani. Ale on miał własne demony, a ja nagle się przekonałam, że żeby mu pomóc, muszę najpierw uporać się z moimi…
JET: Ayden była moim największym marzeniem i długo nie mogłem uwierzyć, że dla mnie zrezygnuje ze swojego. Zaczęliśmy wierzyć w naszą przyszłość, gdy nagle okazało się, że rozdzielić nas może nasza przeszłość…
Od April: Tak samo, jak wyżej. Mam ogromną nadzieję, że to nie typowe mdłe romanse, bo pierwsze części zapowiadały się nieźle, ale kolejne już nie tak dobrze...