niedziela, 31 sierpnia 2014

Podsumowanie wakacji

6 komentarzy:
źródło
Wakacje w tym roku tak szybko mi minęły. Może lipiec nie tak bardzo, ale sierpień - jak najbardziej. Wydaje mi się, że dopiero wczoraj były moje urodziny (31 lipca), a tu już koniec sierpnia. Już jutro zacznę swój pierwszy dzień liceum. Wiem, że na pewno wiele się zmieni w nowej szkole i będę pisać jeszcze mniej niż do tej pory. Jedyne, co mogę zrobić, to obiecać, że w przyszłe wakacje to nadrobię :)
Lipiec był dla mnie dość dobrym miesiącem, wykorzystałam go najlepiej jak mogłam. Może liczba przeczytanych książek nie do końca mnie satysfakcjonuje, ale nie było źle. Wręcz przeciwnie - było bardzo dobrze. Dawno tyle nie czytałam. Natomiast sierpień zawaliłam. Trochę się leniłam i nie miałam ochoty na czytanie, dlatego wiele lektur zajęło mi bardzo dużo czasu. Podobne wyniki osiągałam w ciągu roku szkolnego. Za to powróciłam do oglądania Pamiętników wampirów, które już dwa razy porzucałam z powodu braku czasu. Ten serial naprawdę mi się podoba i cieszę się, że wczoraj udało mi się skończyć pierwszy sezon. Może nie jest zbyt ambitny, ale traktuję go jako mało zobowiązujący i odprężający serial. Do tego nadaje się świetnie. Mam zamiar obejrzeć go do końca.

Lista przeczytanych książek:
  1. "Płonący stos. Księga 2: Kamienne Skrzydło, Naszyjnik wody" Cate Tiernan (368 stron)
  2. "Pretty Little Liars. Bez serca" Sara Shepard (288 stron)
  3. "Delirium" Lauren Oliver (359 stron)
  4. "Ulysses Moore. Wyspa Masek" Pierdomenico Baccalario (290 stron)
  5. "Spójrz mi w oczy" Lisa Scottoline (488 stron)
  6. "Brzydcy" Scott Westerfeld (432 strony)
  7. "Wierna" Veronica Roth (384 strony)
  8. "Jutro 2. W pułapce nocy" John Marsden (272 strony)
  9. "Wróżbiarze" Libba Bray (624 strony)
  10. "Nadciąga burza" Robin Bridges (384 strony)
  11. "Saga księżycowa. Cinder" Marissa Meyer (440 stron)
  12. "Atrofia" Lauren DeStefano (320 stron)
  13. "W otchłani" Beth Revis (392 strony)
  14. "Mechaniczny książę" Cassandra Clare (496 stron)
  15. "Nigdy nie gasną" Alexandra Bracken (480 stron) 
Uważam, że jest to słaby wynik w porównaniu do ubiegłorocznych wakacji, bo wtedy przeczytałam aż 27 książek, a dwa lata temu 21. Za to w tym roku udało mi się przeczytać naprawdę dużo własnych pozycji. Tylko jedna z tych piętnastu jest egzemplarzem recenzenckim, trzy są z biblioteki, a jedna pożyczona od siostry.
Liczba przeczytanych książek w lipcu: 9
Liczba przeczytanych książek w sierpniu: 6
Liczba przeczytanych stron: 6017
Liczba stron na dzień: ok. 97
Liczba wszystkich wpisów na bloga: 15
Liczba recenzji książek: 7
Liczba recenzji filmów: 1
Najlepsze książki to: Nadciąga burza, Atrofia, Mechaniczny książę, Wierna.
Najgorszych książek nie było, z czego się bardzo cieszę :)
Dwie książki, które mnie zachwyciły do tego stopnia, że przeczytam kolejne tomy po angielsku, bo nie ma ich w Polsce to Nadciąga burza i Atrofia.
Chciałabym również wspomnieć o statystykach, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. I w lipcu, i w sierpniu odwiedziliście mnie ponad 40 000 razy, co razem daje ponad 80 000 :) Są wysokie, patrząc na to, że nie pisałam zbyt często i nie mieliście za bardzo co czytać :D
 
źródło

Mam w planach napisać dla was kilka ciekawych artykułów, czy jakichś moich przemyśleń dotyczących książek itd., mam nadzieję, że znajdę na to czas. Chciałabym również napisać recenzję filmu Gwiazd naszych wina i prawdopodobnie zrobię to w tym tygodniu, oraz Dawcy pamięci, na którym byłam we wtorek :) Oprócz tego na wakacjach obejrzałam jeszcze dwie ekranizacje książek, jedną dobrą, drugą złą i też chciałabym przedstawić wam opinie na ich temat. Możliwe, że opublikuję też coś na temat Pamiętników wampirów ;)

A na koniec zostawiam piosenkę właśnie z TVD, która niezwykle mnie oczarowała i w ciągu kilku dni słuchałam jej już tysiące razy :) Bardzo mi się podoba i to właśnie dzięki niej zaczynam się przekonywać do Damona xD
Życzcie mi powodzenia w nowej szkole :)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

"Atrofia" Lauren DeStefano

10 komentarzy:


Przyszłość. Osiągnięto na tyle wysoki postęp nauki i medycyny, że zaczęto tworzyć genetycznie idealne społeczeństwo. Piękni ludzie, którzy starzeją się z gracją i do końca swego życia zachowują nadzwyczajną urodę. Są długowieczni i odporni na choroby. Ale tylko pierwsze pokolenie to okazy zdrowia. Kolejne atakuje tajemniczy wirus, który zabija kobiety w wieku dwudziestu, a mężczyzn w wieku dwudziestu pięciu lat. Nie mają oni szansy dorosnąć, a ich kilkuletnie dzieci szybko stają się sierotami. Kilkunastoletnie dziewczęta są zmuszane do poligamicznych małżeństw, aby zapewnić przetrwanie gatunku. Rhine przez kilka lat udawało się unikać Kolekcjonerów sprzedających młode kobiety, ale w końcu została złapana. Razem z Jenną i Cecily trafia do ogromnej willi w gaju pomarańczowym, gdzie poślubia je syn właściciela. Jednak iluzja idealnego życia szybko znika i dziewczęta odkrywają straszliwe tajemnice kryjące się w murach rezydencji…
Lauren DeStefano urodziła się w New Haven w Connecticut. Jej przygoda z pisaniem zaczęła się w dzieciństwie, kiedy to napisała opowieść na odwrocie menu dla dzieci w restauracji. Jej prawdziwym debiutem jest trylogia „Chemiczne światy”, którą otwiera „Atrofia”. W Polsce ukazała się tylko pierwsza część, wydawnictwo zrezygnowało z kontynuacji.
Pamiętam, że chyba prawie dwa lata temu w blogosferze panował „szał” na tę książkę. Tyle osób się nią zachwycało i rozpływało nad geniuszem tej historii. A potem ta rozpacz, bo nie będzie kolejnych części… Wiedząc o tym, skusiłam się i ja. „Atrofię” dostałam już bardzo dawno temu, jednak dopiero teraz nadszedł czas na jej przeczytanie. Po tych dwóch latach mój entuzjazm przeminął i bałam się, że powieść okaże się totalnym niewypałem. Niezbyt chętnie po nią sięgnęłam i na początku zbytnio mnie nie wciągnęła. Ale to, co się działo później, to już zupełnie inna bajka…
Pierwsze kilkadziesiąt stron czytałam sobie naprawdę powoli. Dawkowałam lekturę w małych ilościach, aby nie przemęczać oczu. Jednak pewnego razu, kiedy postanowiłam „na poważnie” do niej przysiąść, moją troskę o oczy szlag trafił. Nie potrafiłam się od niej oderwać, robiłam przerwy jedynie na posiłki i na kilkuminutowe rozruszanie nóg, aby mi z tych emocji nie zdrętwiały. W jednej chwili zakochałam się w lekturze, lecz wiedziałam, że zbyt długo nie mogę jej smakować. Wszak kolejnych tomów jak nie ma, tak nie będzie.
Trzy bohaterki, przyszłe żony Zarządcy, to jedna z najmocniejszych stron książki. Zaskoczyło mnie to, jak autorka stworzyła tak zupełnie różne trzy młode kobiety. Każda z nich inaczej patrzyła na świat i inaczej pojmowała definicję miłości. Bardzo spodobało mi się to, że nazywały siebie siostrami, to określenie pokazywało ich bliskość oraz to, że są skazane na siebie tak długo, dopóki nie wykończy ich wirus. Jedna była tylko dzieckiem, dla której małżeństwo było wybawieniem. Druga zostawiła za sobą brata bliźniaka i obmyślała plany, jak przy pierwszej okazji do niego uciec. Trzecia była już u kresu wieku, patrząc na średnią życia w tamtych czasach i ukrywała swoją nienawiść w postaci nieczułej żony. Najbliższą mi postacią okazała się najstarsza z dziewcząt, Jenna. Nie dlatego, że widziałam w niej podobieństwo siebie, bo wydaje mi się, że pod wieloma aspektami różnimy się od siebie. Moim zdaniem była najdojrzalsza z całej trójki, umiała pogodzić się z losem i wiedziała, co ją czeka.
Tempo akcji nie jest zniewalające, przez całą powieść jest jednakowe bez zaskakujących zwrotów. Jednak niezwykle bogata fabuła sprawia, że się tego nie zauważa. Nie nudziłam się ani przez chwilę, nawet na początku. Lauren DeStefano stworzyła tak wspaniale rozbudowany świat, że byłam zbyt pochłonięta jego poznawaniem.
Wątek miłosny okazał się niezwykle subtelny i delikatny. Czytelnik powoli zdawał sobie sprawę z tego, iż coś jest na rzeczy, ale wyszło to na jaw dopiero po pewnym czasie. Nie wysuwa się on na pierwszy plan, dzięki czemu książka zyskuje na wartości, ponieważ czytający ma okazję zwrócić uwagę na inne sprawy.
„Atrofia” oczarowała mnie w tak wielkim stopniu, że zamiast zapomnieć o niej i oszczędzić sobie bólu z powodu braku kontynuacji, postawiłam sobie za cel zdobyć „Fever” (drugą część) w oryginale i tak ją przeczytać. Nie spocznę, póki nie uda mi się tego zrealizować, choćby początki czytania po angielsku były bardzo trudne. Będę miała z tego same przyjemne korzyści. „Atrofia” to naprawdę dobra i oryginalna lektura, która wyróżnia się spośród innych antyutopii. Myślę, że mogę ją polecić wszystkim, nawet osobom, które nie będą w stanie zapoznać się z pozostałymi dwiema częściami po angielsku. Ta skończyła się tak, że można wmówić sobie, iż jest to koniec historii. A resztę sobie domówić…
Moja ocena: 9/10

Autor: Lauren DeStefano
Tytuł: Atrofia
Tytuł oryginału: Wither
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
Liczba stron: 320

sobota, 16 sierpnia 2014

Moja domowa biblioteczka

20 komentarzy:
Już dawno obiecywałam, że pokażę wam swoją własną biblioteczkę, ale ciągle z tym zwlekałam. Dzisiaj planowałam napisać kolejną recenzję, ale coś mnie tknęło i pomyślałam, że w końcu nadszedł czas, aby to zrobić :)

Zacznę od półek, które zaczęłam zapełniać jako pierwsze.
Tutaj mam sporo książek z Wydawnictwa Otwartego, które kompletuję od dawna ;) Tu stoją wszystkie moje powieści Sary Shepard, trylogia "Magiczny krąg", "Syreny", "Strąceni" i kontynuacja, a z pojedynczych "Nigdy i na zawsze" (kocham!), "Szeptem" (wciąż jakoś mi nie po drodze z kolejnymi tomami), "Nevermore" (też na razie nie mam okazji do kupienia drugiej części). Prawie wszystko już przeczytałam, zostało mi tylko kilka tomów PLL i "Gra w kłamstwa" :) Ta półka jest dla mnie dość problematyczna, bo miejsca już na niej nie ma, a zbiory trzeba pomieścić i czasem kilka z brzegu potrafi zlecieć (a jest to jedna z najwyższych półek, więc efekty nie są zbyt fajne ;/).

Do tej półki mam ogromny sentyment, bo na niej jako pierwszej zaczęły się pojawiać książki :) A więc te zbiory są jednymi z najstarszych, a szczególnie mój Harry <3 Oprócz tej serii są tu same wampiry, o których kiedyś tak lubiłam czytać, a teraz mdli mnie na widok kolejnych lektur o krwiopijcach. "Akademię wampirów" uwielbiam i myślę, że nawet gdybym dopiero teraz się z nią zapoznała, i tak bym bardzo ją polubiła :) "Wampiry z Morganville" - pierwsze tomy były super, kolejne też są fajne, ale już trochę mi się znudziła ta seria ;/ Na razie od niej odpoczywam. Natomiast "Dom Nocy" wywoływał u mnie skrajne emocje. Pierwsza część bardzo mi się podobała, czytałam ją jeszcze zanim założyłam bloga. Drugą i trzecią miałam ochotę rzucić o ścianę, a czwarta nawet mnie zaintrygowała. Nie powaliła na kolana, ale sprawiła, że chyba dam tej serii jeszcze jedną szansę ;)

Tu stoi ostatnia część Harry'ego, jaką posiadam i niestety jest ona dość mocno narażona na upadek. Ostatnio zleciała mi dwa razy i trochę się poturbowała :( Gdybyście widzieli wtedy moją reakcję... :D Byłam przerażona, bo nienawidzę, kiedy niszczą mi się książki. Półka w większości opanowana przez paranormale, nie będę wszystkiego opisywać, bo jest tu za dużo pojedynczych lektur. Serię o sukubie od Richelle Mead uwielbiam i kiedyś na pewno do niej wrócę. "Jutro" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, druga część dorównuje poziomowi pierwszej. "Wybrani" to również jedna z moich ulubionych serii, niecierpliwie czekam na kolejny tom :) A ta powieść zasłonięta "rurą" to "Więzień Labiryntu" :D

To półka z której obecnie czytam książki (idę chronologicznie od daty kupna, a przynajmniej staram się), więc widzicie w jakim tempie to idzie ;) Tu również same paranormale z jednym wyjątkiem, czyli "Trafnym wyborem" (już się nie mogę doczekać lektury!). Niedawno przeczytałam "Delirium", które bardzo mi się spodobało, ale oczekiwałam czegoś więcej, jak na tak pozytywne opinie. "Wróżbiarze", "Nadciąga burza", "Cinder" i "Atrofia" to książki, które również niedawno przeczytałam, ale nie mają one kolejnych części w Polsce. Cztery pechowe powieści stojące obok siebie... A wszystkie były takie wspaniałe! Jest jeszcze szansa na drugi tom "Wróżbiarzy", bo za granicą został wydany dopiero w tym roku, więc mam nadzieję, że za jakiś czas pojawi się i u nas. "Cinder" ma u nas jeszcze drugą część, ale na razie nie możemy liczyć na więcej, ponieważ seria została wstrzymana. A za "Atrofią" i "Nadciąga burza" rozpaczam. Te książki były GENIALNE!!! Już wiem, że na pewno przeczytam kolejne części po angielsku, bo nie mogę ich tak zostawić. A dzisiaj zacznę "W otchłani" :) Ta powieść, której nie widać to "Maximum Ride" podpierana przez małą beczkę z kryształkami soli z Wieliczki xD Musi tam stać, bo inaczej te z brzegu spadną.

To już koniec pierwszego regału, na samym końcu wpisu możecie zobaczyć go w całej okazałości :) A teraz czas na drugi :D

To jest moja "targowa półka" xD Tutaj mam prawie wszystkie książki przywiezione z Targów, czyli od "Igrzysk śmierci" do "Sklepiku z niespodzianką" i od "Przebudzenia Arkadii" do "Kwiatów na poddaszu". Jest tu również kilka moich YA/NA. Z bólem stwierdzam, że nie przeczytałam prawie niczego. Tylko całe genialne "Igrzyska", "Mroczne umysły", "Lato drugiej szansy", "Tajemny krąg" i "Nawiedzone miasteczko", "Gwiazd naszych winę" i "Króla kruków" :D Ale to i tak malutko patrząc na ilość lektur nieprzeczytanych ;)

Z tych też większości nie przeczytałam, tylko egzemplarze do recenzji, czyli książki od "Missji survival" aż do "Łzy" i "Ogień" oraz można zaliczyć do tego grona "Dary Anioła", bo w końcu wcześniej je czytałam, ale wtedy nie miałam swoich egzemplarzy ;) A do "Mechanicznego księcia" już niedługo się zabieram, bo chcę przeczytać całe "Diabelskie maszyny" zanim wyjdzie "Miasto Niebiańskiego Ognia" :)

Ta cała półka to moje egzemplarze do recenzji :D Lubię trzymać je w jednym miejscu. Tutaj już za bardzo nie ma miejsca, więc reszta jest porozkładana po innych półkach ;) Jest tutaj moja ukochana "Klątwa tygrysa", seria o Różanach, "Piąta fala" i wiele innych :) A to, co leży przed książkami, to fragment "Piątej fali" w wersji papierowej.

Koniec regału drugiego, zapraszam do ostatniej półki, a właściwie miejsca nad moją szafką z ubraniami, gdzie trzymam jeszcze kilka lektur xD

Prawie wszystkie te książki dostałam od mamy z jej zbiorów. A że na nie nie ma za bardzo miejsca, stoją upchane na podłodze i się kurzą, więc te, które najbardziej mnie zainteresowały wzięłam do swojego pokoju :) A są to kryminały Cobena, "Trylogia" Sienkiewicza (tak, zamierzam je przeczytać z własnej woli :)), "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz", "Kod Leonarda da Vinci" i "Przeminęło z wiatrem". Żadnej jeszcze nie przeczytałam, stoją tak wysoko, że często o nich zapominam. Oprócz tego jest jeszcze "Pamiętnik księżniczki", który kiedyś tak uwielbiałam i nadal lubię go czytać (zamierzam dokupić pozostałe części) i lektury szkolne, czyli dwa wydania "Romea i Julii", "Zemsta" i "Sherlock Holmes".

A to półki w całej okazałości:

W pudełku, które stoi pod pierwszą półką, są moje zakładki do książek i to, co może mi za nie posłużyć, czyli np. ulotki z filmów, ulotki wkładane do powieści itd. :)

Cieszcie swoje oczy :D Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca ;) Myślę, że za jakiś czas, kiedy dokupię więcej książek i nowy regał, znów pokażę swoje zbiory. Mam jeszcze kilka swoich książek na skromnej półce siostry, ale nie robiłam już zdjęcia.
Pozdrawiam!

PS Wybaczcie mi wszystkie błędy w tym wpisie, nie mam już siły czytać tego wszystkiego i poprawiać tekst. Zajęło mi to wiele czasu, więc uszanujcie to proszę.

środa, 6 sierpnia 2014

"Gwiazd naszych wina" John Green

14 komentarzy:

Hazel Grace Lancaster jest siedemnastolatką chorą na raka. Pewnego dnia jej mama stwierdza, że córka wpadła w depresję i wysyła ją na spotkania grupy wsparcia. Dziewczyna nienawidzi tego i uważa, że to nie ma sensu. Któregoś dnia, kiedy mama znów zaciąga ją na spotkanie, Hazel spotyka niejakiego Augustusa Watersa, który od pierwszej chwili zwraca na siebie jej uwagę. Od tego czasu zaczyna się ich znajomość, która przeradza się w niesamowitą relację. Razem próbują odpowiedzieć sobie na pytania dotyczące życia, śmierci, sensu ich egzystencji… A w podróż przez życie zabierze ich wspaniała powieść „Cios udręki”.
John Green to genialny pisarz książek z gatunku Young Adult. Do jego najbardziej znanych utworów należą „Gwiazd naszych wina”, „Papierowe miasta”, „Szukając Alaski”, „19 razy Katherine” oraz „Will Grayson, Will Grayson”, którego współautorem jest David Levithan. Za swoje dzieła otrzymał wiele nagród literackich oraz nominacji. Mieszka w Indianapolis wraz z żoną i synem.
Do „Gwiazd naszych winy” podchodziłam z ogromnym entuzjazmem. Powieść zbiera same pozytywne opinie i wszędzie można trafić na ludzi wychwalających ją pod niebiosa i publicznie wyznających jej miłość. Jeszcze nie poznałam osoby, której ta książka by się nie spodobała. Kiedy ją kupiłam, myślałam, że trzymam w rękach arcydzieło, które na zawsze zawładnie moim sercem. Trochę bałam się ją przeczytać. Zastanawiałam się, co będzie, jeżeli lektura mi się nie spodoba. Nie chciałam się rozczarować. A kiedy w końcu ją zaczęłam… Ach, ciężko jest mi przeistoczyć wszystkie moje emocje w słowa…
Pokochałam Hazel niczym własną siostrę. Bardzo mi się podobało to, że była taka prawdziwa. Mówiła to, co myśli, nie będąc przy tym arogancka czy zbyt pewna siebie. Żyła we własnym świecie, przez co trochę przypominała mnie. Właściwie to chciałabym być taka, jak ona. Silna. Myśląca realistycznie, a przy tym taka pozytywna… Może piszę brednie, ale tak właśnie sądzę. A Augustus… Również kocham go całym sercem i nie wiem, czy moja miłość kiedykolwiek przeminie. Ach, te jego metafory. Chyba w swoim życiu nie poznałam tak mądrego chłopaka jak on. Oczywiście nie byli ideałami. Każde miało swoje wady, które w całości zaakceptowałam. I za to ich kocham.
Bardzo spodobał mi się pomysł autora na „Cios udręki”, książkę, jaką czytali Hazel i Augustus. Od razu sama zapragnęłam się z nią zapoznać i przekopałam Internet w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji na jej temat. Oczywiście ta powieść nie istnieje, co mnie bardzo zasmuciło, bo czuję, że byłaby kolejnym geniuszem. „Gwiazd naszych wina” trochę przypomina „Cios udręki” i zmusza czytelnika do refleksji i dopowiedzenia sobie tego, co będzie dalej.
Od razu po przeczytaniu tej książki, poczułam się trochę zawiedziona. Nie uroniłam ani jednej łzy, a wszyscy gwarantowali potworny płacz. Wtedy czułam, że to jednak nie to, czego oczekiwałam. Jednak „Gwiazd naszych wina” potrzebowała czasu, aby do mnie dotrzeć. Do tej pory często o niej myślę, nieraz mam łzy w oczach. Dopiero po kilku tygodniach to wszystko do mnie dotarło, jakby z opóźnieniem. Zrozumiałam całą jej ideę i pokochałam jeszcze bardziej. Głównie film pomógł mi wszystko sobie poukładać i wraz z powieścią stworzył genialne połączenie, którego chyba nic nie przebije.
„Gwiazd naszych wina” to również niezwykle pozytywna książka. Wiem, że teraz część osób popuka się w głowę i zastanowi się, czy przypadkiem nie jestem sadystką. Ja naprawdę tak myślę. Ta lektura pokazuje, że trzeba cieszyć się z tego, co daje nam życie. Z każdej najkrótszej chwili, która nas uszczęśliwia. Pokazuje, że mimo wszystko będzie dobrze. I że życie to najpiękniejszy dar, jaki dostaliśmy i mamy tylko jedną szansę, aby przeżyć je tak, jak chcemy.
Najsłynniejsza powieść Johna Greena to perełka wśród literatury młodzieżowej. Moim zdaniem każdy młody czy starszy człowiek powinien ją przeczytać. To przepiękna lektura, która może wiele nauczyć. Tylko niekiedy potrzebuje czasu, aby dotrzeć do czytelnika. Mi pomogła inaczej spojrzeć na sprawę śmierci, życia i choroby. Jest to książka, po którą będę sięgać wiele razy, a szczególnie w trudnych chwilach.
„Gwiazd naszych wina” to dzieło, które swoim geniuszem rozwala moją skalę oceniania.

Autor: John Green
Tytuł: Gwiazd naszych wina
Tytuł oryginału: The Fault In Our Stars
Wydawnictwo: Bukowy Las
Miejsce i rok wydania: Wrocław 2013
Liczba stron: 312

piątek, 1 sierpnia 2014

Zapowiedzi sierpniowe

7 komentarzy:
5 sierpnia
Autor: Diane Chamberlain
Tytuł: Dobry ojciec
Przed czterema laty dziewiętnastoletni Travis Brown dokonał wyboru: sam wychowa nowo narodzoną córkę. Kiedy większość jego przyjaciół imprezowała i chodziła na randki, Travis siedział w domu, zmieniał pieluszki i martwił się o pieniądze na życie, nigdy jednak nie żałował tej decyzji. Bella jest światłem jego życia. Kiedy jednak Travis traci pracę i dom, bezpieczeństwo – które z takim trudem stworzył dla Belli – zaczyna się chwiać.
A potem następuje cud. Praca w Raleigh może poprawić ich los. Musi. Ale gdy Travis przyjeżdża do miasta, przekonuje się, że nie chodzi o pracę, a udział w przestępstwie, które zapewni szybkie pieniądze bez żadnych konsekwencji. Czy aby na pewno?

Co sprawia, że stajemy się dobrymi rodzicami? Czy dobro dziecka może usprawiedliwić działania poza prawem? Jak daleko mogłabyś się posunąć, chcąc chronić swoje dziecko?
Od April: Twórczość pani Chamberlain baardzo mnie intryguje i już się nie mogę doczekać, kiedy przeczytam jakiś jej utwór! Wszystkie wydają się niezmiernie ciekawe, a ta może nawet najbardziej. Mam nadzieję, że niedługo będę miała okazję się z nią zapoznać.
6 sierpnia
Autor: Cora Carmack
Tytuł: Coś do ukrycia
Mackenzie „Max” Miller ma poważny problem. Jej rodzice wpadli właśnie z niezapowiedzianą wizytą do miasta i jeśli zobaczą jej tatuaże, piercing i ufarbowane na wściekłą czerwień włosy, nieludzko się wściekną. Gorzej – gdy spotkają również jej obecnego chłopaka, Mace’a, zapewne zdecydują się ją wydziedziczyć. Max wmówiła im, że spotyka się z sympatycznym i poukładanym gościem, którego poznała w bibliotece, a wytatuowany facet z tunelami w uszach ni diabła nie pasuje do tego opisu. Sytuacja jest katastrofalna. Jedyne wyjście to w ciągu trzech minut znaleźć kogoś, kto zgodzi się odegrać chłopaka z biblioteki.
Cade przeniósł się do Filadelfii by studiować na uniwersytecie Temple, ale nic nie układa się tak, jak sobie zaplanował. Wisienką na torcie są rychłe zaręczyny Bliss i Garricka. Gdy do stolika, przy którym siedzi przysiada się nagle dziwna dziewczyna z jeszcze dziwniejszą prośbą, Cade porzuca na chwilę zdrowy rozsądek i zgadza się na szaloną maskaradę. Szybko okazuje się, że to, co miało potrwać kwadrans, tak szybko się nie skończy. A im dłużej Max i Cade udają parę, tym trudniej im zachować pozory…
Od April: Słyszałam wiele dobrego na temat pierwszej części - głównie, że jest bardzo zabawna, a to mnie bardzo do niej zachęca :) Chciałabym przeczytać tę serię.
13 sierpnia
Autor: Alexandra Bracken
Tytuł: Nigdy nie gasną
Mam na imię Ruby. Niektórzy nazywają mnie Liderką, ale tylko ja wiem, kim jestem naprawdę. Potworem.
Przede mną najbardziej ryzykowana misja w moim życiu – wojna, w której stawką jest ocalenie tych, których kocham. Zwycięstwo może oznaczać przegraną bitwę o samą siebie.
Jestem ostatnią z Pomarańczowych i jestem gotowa na wszystko.
 Od April: Ta książka już prawdopodobnie do mnie idzie :) Już się nie mogę doczekać lektury! Pierwsza część była naprawdę fajna :)







14 sierpnia
Autor: Darien Gee
Tytuł: Uśmiech Madeline
Dowcipna i mądra, a zarazem głęboko wzruszająca powieść, która przypomina nam dobitnie o tym, że to, co uważamy za najcenniejsze, nigdy nie przemija. 

Witajcie w Avalon w stanie Illinois! W Herbaciarni Madeline, popularnym miejscu spotkań towarzyskich, mieszkanki Avalon utrwalają swoje wspomnienia na kartach własnoręcznie robionych albumów i dzielą się doświadczeniami. Dla niektórych osób konfrontacja z przeszłością okazuje się bolesna: Isabel Kidd remontuje dom, usiłując jednocześnie stawić czoło konsekwencjom romansu, w jaki przed kilkoma laty zaangażował się jej nieżyjący już mąż; Ava Catalina opłakuje śmierć ukochanego i samotnie wychowuje syna; inteligentna i atrakcyjna Yvonne Tate odkrywa, że pomimo dziesięciu lat życia na własny rachunek wciąż nie potrafi wyzwolić się od niechcianych wspomnień; Frances Latham, matka trójki niesfornych chłopców, z utęsknieniem czeka na przyjazd przybranej córeczki z Chin, nie zdając sobie sprawy, ile łez i nieprzespanych nocy będzie kosztować ją decyzja o adopcji.
Do akcji wkracza Bettie Shelton. Dzięki jej radom mieszkańcy Avalon dokonują rozrachunku z przeszłością i odważnie planują swoją przyszłość. A gdy dowiadują się o nieszczęściu, jakie niespodziewanie dotyka ich niezłomną przyjaciółkę, postanawiają stworzyć specjalnie dla niej coś prawdziwie wyjątkowego.
Od April: Ta powieść wygląda na niezwykle ciepłą, wzruszającą i niezwykle życiową :) Bardzo chętnie ją przeczytam i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
20 sierpnia
Autor: Lois Lowry
Tytuł: Dawca
W społeczności, w której żyje Jonasz, wszystko jest idealne. Specjalnie dobrane kobiety rodzą dzieci, które trafiają potem do odpowiednich jednostek zwanych komórkami rodzinnymi. Każdy ma przypisanych rodziców i pracę. Nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, by zadawać pytania. Wszyscy są posłuszni. Nie ma konfliktów, nierówności, rozwodów, bezrobocia, niesprawiedliwości… ani możliwości wyboru.
Wszyscy są tacy sami.
Z wyjątkiem Jonasza.
Podczas ceremonii dwunastolatków dzieci z dumą przyjmują przydzielone im życiowe role. Ale dla Jonasza wybrano coś specjalnego. Ma rozpocząć szkolenie u tajemniczego starca zwanego Dawcą Pamięci. Jonasz stopniowo uczy się, że moc tkwi w uczuciach. Ale kiedy jego własna siła zostaje wystawiona na próbę – kiedy musi uratować kogoś, kogo kocha – może nie być gotowy. Czy jest za wcześnie? Czy za późno?
Od April: Ekranizacja tej książki ma być za jakiś czas w kinach, więc chcę ją niedługo przeczytać :) Mam nadzieję, że się okaże dobra, bo opis nie wyróżnia jej spośród innych antyutopii.
27 sierpnia
Autor: Dave Cousins
Tytuł: Czekając na Gonza
Historia młodej dziewczyny, która zachodzi w ciążę. Chłopak znika, zaś główna bohaterka postanawia urodzić dziecko. Młodszy brat wspiera siostrę i nie może doczekać się Gonza. Powieść wzrusza, bawi i zaskakuje. Znakomity język, świetne postaci niezapomniane sceny.
Od April: Powieść wydaje się świetna i porusza ważny temat. Na pewno się z nią zapoznam i mam nadzieję, że się nie rozczaruję :)